Bogaci Chińczycy zostawiają w Europie miliardy euro – szczególnie upodobali sobie zakupy w Mediolanie, Paryżu i Berlinie. Rzadko jednak zaglądali do stolicy Anglii – fali chińskich turystów nie było dotychczas widać ani na słynnej Oxford Street, ani na luksusowych Regent czy New Bond Street. Dlaczego? Powodem są utrudnienia wizowe. Wielka Brytania nie należy do strefy Schengen, utrzymuje własną kontrolę graniczną oraz ma własne, niezależne od reszty Europy, przepisy wizowe. Takie obostrzenia w wielu sytuacjach okazują się przydatne – pozwalają na przykład lepiej kontrolować liczbę wjeżdżających do kraju imigrantów. Ale jednocześnie odstraszają część bardzo pożądanych, zamożnych turystów. Chińczycy bez wątpienia do tej grupy należą – analizy organizacji VisitBritain, odpowiedzialnej za promowanie Anglii za granicą, pokazują, że turyści z Państwa Środka wydają średnio 2500 funtów, prawie 4-krotnie więcej niż pozostali. Tylko, że ze względu na dodatkowe obowiązki wizowe, wydają te pieniądze nie w Londynie, tylko w stolicach Francji, Niemiec czy Hiszpanii.