Zielony ład filarem odbudowy UE

Zgodnie z deklaracjami Brukseli pandemia koronawirusa nie tylko nie wstrzymuje wysiłków Europy na rzecz klimatu, ale wręcz nadaje im nowy impet. Rekonstrukcja gospodarki po epidemii to szansa na szybszą transformację energetyczną.

Publikacja: 14.05.2020 10:00

Dzięki rozbudowie potencjału OZE Bruksela chce radykalnie ograniczyć emisję zanieczyszczeń

Dzięki rozbudowie potencjału OZE Bruksela chce radykalnie ograniczyć emisję zanieczyszczeń

Foto: Fotorzepa/Marta Bogacz

– To ostatnia szansa na powstrzymanie zmian klimatycznych i ponowne zjednoczenie Europy wokół tych działań – tak podsumowywała ogłoszoną pod koniec ubiegłego roku unijną politykę zielonego ładu szefowa Forum Energii Joanna Maćkowiak-Pandera. – Zielony ład europejski musi przekonać obywateli nie tylko Europy Zachodniej, ale także Wschodniej, w jaki sposób Unia Europejska zamierza pomóc im w rozwiązywaniu ich lokalnych problemów i jak ochrona klimatu działa w praktyce. Aby walczyć o przyszłość pokoleń, musimy przełożyć ambitne cele redukcji i skomplikowane procedury na konkretne projekty i pozytywne historie – kwitowała.

Niewątpliwie europejski zielony ład, w intencji twórców, jest jedną z najważniejszych politycznych inicjatyw w historii UE. – To nasza nowa strategia wzrostu, dla wzrostu, który oddaje więcej, niż zabiera. Pokazuje, jak dokonać transformacji naszego stylu życia i pracy, produkcji i konsumpcji, żebyśmy mogli żyć zdrowo i czynić nasze przedsiębiorstwa innowacyjnymi – dowodziła szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, prezentując swój program w Brukseli.

Kosztowne zmiany

Fundamentem programu Brukseli jest osiągnięcie do 2050 r. neutralności klimatycznej – a zatem wytwarzanie takiej tylko ilości zanieczyszczeń, jaką w sposób naturalny będzie w stanie wchłonąć środowisko (a nie zredukowanie ich do zera, choć przy słabnącym środowisku naturalnym nie czyni to zasadniczej różnicy). Żeby to osiągnąć, trzeba przyspieszyć – co dla von der Leyen oznacza 50-procentową redukcję emisji już do 2030 r.

Bolesną transformację energetyczną ma łagodzić przede wszystkim wyliczony na 100 mld euro mechanizm sprawiedliwej transformacji adresowany do regionów najbardziej narażonych na dekarbonizację.

Ale w nieunikniony sposób proces będzie znacznie bardziej kosztowny – obejmie przecież nie tylko energetykę, która w gwałtownym (jak na ten sektor) tempie będzie musiała przestawić się na odnawialne źródła energii, ale dotknie na dłuższą metę niemal wszystkich (poza kolejami) środków transportu czy handlu, poprzez ułatwienia inwestycji w towary i usługi ekologiczne czy preferowanie przy przetargach ofert przyjaznych dla klimatu. Żeby zapobiec wyprowadzce „brudnego" przemysłu poza UE, wprowadzony może zostać podatek dla powstających poza granicami Wspólnoty towarów, wyprodukowanych przy użyciu brudnych technologii. Zmiany dotrą wreszcie do naszych domów – pod postacią likwidacji ubóstwa energetycznego, renowacji domów, poprawy efektywności energetycznej.

To ostatnie zresztą przez wielu ekspertów uznawane jest za priorytet. – Najważniejszą rzeczą jest dziś powstrzymanie marnowania energii – dowodził w niedawnej rozmowie z „Rzeczpospolitą" Mycle Schneider, doradca rządów Niemiec, Francji i Belgii. – Efektywność energetyczna, w szczególności budynków mieszkalnych, to dzisiaj kluczowa kwestia. Nie jest to zresztą wyłącznie problem Polski – Niemcy pompują wszystkie środki w OZE, Francja to katastrofa: co piąty francuski dom kwalifikuje się do kategorii ubóstwo energetyczne – kwitował.

Energetyka po wirusie

Ostatnie tygodnie, wbrew obawom zwolenników nowej polityki UE, przyniosły wręcz wzmocnienie zielonego ładu. – Naszymi priorytetami pozostaną cyfryzacja i zielony ład – deklarowała „Rzeczpospolitej" Margrethe Vestager, wiceszefowa KE ds. cyfrowych i polityki konkurencji. – Zamiast odbudowywać starą gospodarkę i potem myśleć o cyfryzacji i zielonym ładzie, wykorzystajmy sytuację, by cyfryzacja i zielony ład stały się strategią wychodzenia z kryzysu – dorzucała.

– Przede wszystkim należy zauważyć sygnały płynące z Komisji Europejskiej – podkreśla w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Michał Hetmański, ekspert Fundacji Instrat. – Są one pozytywne: podtrzymujemy priorytet zielonej transformacji i procesu sprawiedliwej transformacji, nie rezygnujemy z założeń przyjętych jesienią ubiegłego roku. Najwyżej wprowadzenie kilku spośród bardziej szczegółowych mechanizmów zostanie nieco opóźnione. Europejski zielony ład zostaje wręcz wpisany w założenia pakietu ratowania europejskiej gospodarki po pandemii. To stanowisko nie tylko Brukseli, ale również grona kilkunastu ministrów energii państw członkowskich – tłumaczy.

Na razie jednak Komisja Europejska woli zachęcać, niż zmuszać. – Możemy wykorzystać kryzys epidemiczny jako okazję do odbudowy naszych gospodarek w inny, bardziej elastyczny sposób – apelowała kilka dni temu von der Leyen. – Możemy uczynić nasze społeczeństwa i naszą planetę czystszymi poprzez inwestycje w odnawialne źródła energii, jazdę bezemisyjnymi samochodami oraz uczynienie naszych domów bardziej energooszczędnymi – dodawała.

Co nie znaczy, że nie ma w Europie zwolenników odłożenia tej części programu KE na półkę. – Europa powinna teraz zapomnieć o zielonym ładzie i skoncentrować się na koronawirusie – przekonuje choćby Andrej Babis, premier Czech. Nie brakuje podobnych głosów i w Polsce, co jednak nie powinno zaskakiwać. Zdaniem znacznej części polityków i ekspertów Polska zasługuje na odrębną ścieżkę transformacji energetycznej.

O odrębnej ścieżce dla procesu transformacji energetycznej polski rząd mówi od wielu miesięcy, wspierany m.in. przez NSZZ Solidarność i część środowiska eksperckiego. Widać jednak, że stanowisko władz w Warszawie stopniowo ewoluuje: od niemal zasadniczego odrzucenia po warunkową akceptację. – Mamy dziś ok. 40 tys. MW mocy konwencjonalnych, zakumulowanych w systemie elektroenergetycznym. W ciągu najbliższych 20 lat stworzymy podobnej wielkości system zeroemisyjny – opisywał w jednym z wywiadów minister klimatu Michał Kurtyka.

Równoległe systemy

– Chcemy go oprzeć na offshore (8–10 GW), energetyce jądrowej (6–9 GW) oraz fotowoltaice, biogazie i biomasie (łącznie ok. 20 GW) – opisywał. – Przez jakiś czas te dwa systemy będą działały w sposób synergiczny, by zapewnić bezpieczeństwo energetyczne. Równocześnie, wraz z rozwojem technologii, rola źródeł zeroemisyjnych będzie rosła. Konieczne będzie też zwiększenie elastyczności systemu konwencjonalnego, w czym ważną rolę odegra zwiększenie mocy gazowych. Przez sygnały cenowe chcemy zmobilizować odbiorców do redukcji zapotrzebowania na energię – tłumaczył szef resortu klimatu.

Skąd ta próba spowolnienia zadeklarowanych przez Brukselę działań? To nie jest tajemnicą: wynika ona z próby uchronienia polskiego górnictwa przed gwałtownym spadkiem popytu. – Patrząc na proces transformacji energetycznej z polskiej perspektywy, trzeba przyznać: niewątpliwie jesteśmy wyjątkiem w UE z uwagi na tzw. monokulturę węglową, czyli wysoki udział tego paliwa w miksie energetycznym, sięgającym dziś ponad 70 proc., a jeszcze niedawno prawie 90 proc. – mówi Michał Hetmański.

– Z tego punktu widzenia moglibyśmy mówić o własnej ścieżce, niemniej odejście od paliw kopalnych jest trendem globalnym, spowodowanym nie tylko troską o klimat i środowisko, ale też brakiem ekonomicznej opłacalności takiej produkcji. I tu już Polska nie różni się specjalnie od Niemiec czy Czech. To procesy rynkowe: koncerny energetyczne choćby ze względu na presję akcjonariuszy i banków będą szukać nowych źródeł dochodów w nowych technologiach – dodaje.

W ten sposób polska energetyka znalazła się między młotem a kowadłem: z jednej strony, przy tradycyjnym uzależnieniu od górnictwa, nie może sobie pozwolić na raptowne oderwanie się od tego surowca. Z drugiej strony nie ma już co marzyć o rozwijaniu się w oparciu o węgiel: takich inwestycji nie finansują już ani Unia Europejska, ani żaden z banków czy innych instytucji finansowych, nie mówiąc już o inwestorach giełdowych. Transformacja jest więc nieunikniona, pytanie tylko, jak przeprowadzić ją w sposób możliwie łagodny.

Premier Mateusz Morawiecki pozostawia tu nadzieję. – Da się wytłumaczyć naszym partnerom we Francji, w Niemczech, że jesteśmy bardziej niż inni zależni od węgla. Prowadzimy działania w takim tempie, jak możemy, żeby były one w jak najlepszym interesie dla polskiego społeczeństwa i polskiej gospodarki – deklarował w Davos. Według niego Polska ma otrzymać największą pulę ze środków funduszu na sprawiedliwą transformację energetyczną. Dobre i to, transformacja bowiem nas nie ominie.

W cyklu „Zielony zwrot po polsku" będziemy prezentować najważniejsze wyzwania dla polskiej energetyki w ramach tworzenia Europejskiego Zielonego Ładu – projektu, który ma zapewnić UE neutralność klimatyczną do 2050 roku.

opinia dla „rzeczpospolitej"

Filip Grzegorczyk, prezes zarządu TAURON Polska Energia SA

Europejski zielony ład będzie ładem sprawiedliwym tylko wtedy, gdy w sposób równomierny rozłoży koszty między państwa członkowskie i poszczególne sektory gospodarki. Zdajemy sobie sprawę, że nie ma dziś możliwości zejścia z drogi, którą wyznaczyliśmy rok temu w Zielonym Zwrocie.

Ostatnie lata dowodzą, że opieranie energetyki na paliwach kopalnych generuje coraz wyższe koszty. Technologie z zakresu odnawialnych źródeł energii podążają natomiast w przeciwnym kierunku, stając się coraz bardziej efektywne, a co za tym idzie – dostarczają konkurencyjnej cenowo energii. Nie jest także tajemnicą, że instytucje finansowe odwracają się od inwestycji opartych na węglu, a dodatkowo ograniczanie emisji CO2 jest nieuniknione ze względu na odpowiedzialność za zmiany klimatyczne.

Nikt, włącznie z Polską, nie uchyla się od realizacji polityki klimatycznej Unii Europejskiej, jednak specyfika poszczególnych państw członkowskich nakazuje analizę możliwości jej implementacji w różnych krajach, w zależności od ich położenia geograficznego, miksu energetycznego czy poziomu rozwoju gospodarczego. W maju ubiegłego roku, jako pierwsi w Polsce, zaprezentowaliśmy śmiały plan gruntownej transformacji koncernu energetycznego. Zielony Zwrot Taurona to cały kompleks działań, których celem jest dojście w 2030 r. do poziomu ponad 65 proc. udziału źródeł nisko- i zeroemisyjnych w miksie wytwórczym, przy równoczesnym ograniczeniu emisji CO2 o połowę.

Europejski zielony ład będzie ładem sprawiedliwym tylko wtedy, gdy w sposób równomierny rozłoży koszty między poszczególne państwa członkowskie i sektory, uwzględniając w dojściu do zeroemisyjności netto takie gałęzie gospodarki, jak transport czy przemysł. Ważne są też koszty społeczne związane z górnictwem węgla kamiennego, na które nie pozostajemy obojętni.

Dziś stajemy w obliczu nowego wyzwania, jakim jest pandemia koronawirusa i jej konsekwencje gospodarcze. Potrzebna będzie nowa ocena skutków zielonego ładu, gdy mamy do czynienia z przerwanymi łańcuchami dostaw czy zasadniczym spadkiem poziomu poboru energii. W dobie odbudowy europejskiej gospodarki ceny prądu muszą pozostać na względnie niskim poziomie celem stymulacji jej rozwoju. Dlatego nowa analiza skutków tej polityki musi zostać dokonana na poziomie poszczególnych państw, z uwzględnieniem ich specyfiki i skutków Covid-19, aby dopiero w drugiej kolejności agregować dane na poziomie UE. Dopiero po jej wykonaniu przyjdzie czas na precyzyjne zdefiniowanie narzędzi do realizacji zielonego ładu.

- Artykuł ukazał się w ramach cyklu „Zielony zwrot po polsku”, którego partnerem jest Tauron.

– To ostatnia szansa na powstrzymanie zmian klimatycznych i ponowne zjednoczenie Europy wokół tych działań – tak podsumowywała ogłoszoną pod koniec ubiegłego roku unijną politykę zielonego ładu szefowa Forum Energii Joanna Maćkowiak-Pandera. – Zielony ład europejski musi przekonać obywateli nie tylko Europy Zachodniej, ale także Wschodniej, w jaki sposób Unia Europejska zamierza pomóc im w rozwiązywaniu ich lokalnych problemów i jak ochrona klimatu działa w praktyce. Aby walczyć o przyszłość pokoleń, musimy przełożyć ambitne cele redukcji i skomplikowane procedury na konkretne projekty i pozytywne historie – kwitowała.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Krzysztof Gawkowski: Nikt nie powinien mieć TikToka na urządzeniu służbowym
Biznes
Alphabet wypłaci pierwszą w historii firmy dywidendę
Biznes
Wielkie firmy zawierają sojusz kaucyjny. Wnioski do KE i UOKiK
Biznes
KGHM zaktualizuje strategię i planowane inwestycje
Biznes
Rośnie znaczenie dobrostanu pracownika