W opinii unijnych ekspertów Polska – obok Francji, Austrii i Holandii – będzie krajem, który w tym roku powinien zyskać na popularności wśród turystów z zagranicy.
– Nasze kraje szybko zareagowały i zrobiły wszystko, by zahamować pandemię – deklaruje Sebastian Kurz, kanclerz Austrii. – Do tych krajów można przyjechać samochodem, granice zostały zamknięte wcześnie i skutecznie, a baza turystyczna jest coraz lepsza – uważa Thomas Bareiss, odpowiedzialny za branżę turystyczną niemiecki wiceminister gospodarki. – Nie wykluczyłbym, że tego lata nie będzie powodów do skreślenia z listy potencjalnie bezpiecznych kierunków Balearów i wysp greckich. Przy tym mam nadzieję, że wszystkie dane, jakie spływają do Brukseli z krajów członkowskich są prawidłowe. Jeśli chodzi o Niemcy, to będziemy mogli znieść restrykcje dla zagranicznej turystyki w ciągu najbliższych trzech do ośmiu tygodni – dodaje.
Startujemy powoli
Dla Polski to bardzo ważny głos, bo to z Niemiec właśnie przyjeżdża do naszego kraju większość turystów. Tyle że hotelarze narzekają na brak informacji. Nie jest też tajemnicą, że turystyka i jej ochrona nie należą do rządowych priorytetów. Opóźnianie możliwych do szybkiego podjęcia decyzji o zniesieniu restrykcji, może spowodować, że polska branża straci wyjątkową okazję do wyjścia z głębokiego kryzysu. Dla turysty z Europy Zachodniej Słowacja, Czechy czy Litwa – przy jednakowej rekomendacji zdrowotnej – mogą mimo wszystko okazać się ciekawszym wyborem. A tam także można dojechać samochodem.