Liczba bankructw i firm szukających ochrony przed wierzycielami lub spółek, w których wprowadzono zarząd komisaryczny, spadła o 38 proc. w 2020 r., bo pomoc rządowa w pandemii utrzymywała francuskie firmy przy życiu – wynika z danych firmy Altares. Podobnie jak w całej Europie – Francja przeznaczyła miliardy euro, aby wspierać firmy i ochronić miejsca pracy. Altares wyliczył, że liczba przedsiębiorstw, które zbankrutowały, spadła w zeszłym roku do blisko 32,2 tys., o około 20 tys. mniej niż rok wcześniej. Był to pod tym względem najlepszy rok od 1987 r. Thierry Millon, szef działu badań w Altares, szacuje, że bez środków rządowych, takich jak gwarantowane pożyczki czy zasiłki dla bezrobotnych, 80 tys. firm stanęłoby w obliczu niewypłacalności.

Specjaliści podkreślają jednak, że jest druga strona medalu. Niska liczba bankructw w ubiegłym roku może tylko odroczyć w czasie falę upadłości wśród przedsiębiorstw. – Liczba ta jest statystyczną anomalią, a nie rzeczywistością ekonomiczną – twierdzi Millon. – Są słabe firmy, które przetrwały tylko dzięki pomocy rządowej, a kiedy pomoc publiczna przestanie płynąć, upadną dość szybko – dodaje.

Bruno Le Maire, francuski minister finansów, mówił, że I kwartał 2021 r. nadal może być trudny, ale gospodarka kraju może znacznie odbić w drugiej połowie roku. Bank Francji prognozuje, że PKB wzrośnie o 5 proc. w 2021 r. i 2022 r.

Gdy gospodarka wróci na ścieżkę wzrostu, pomoc rządowa zostanie zlikwidowana i według Altares bankructwa w tym roku mogą sięgnąć 55 tys., a w przyszłym roku ponad 60 tys. – Rząd wydał dużo pieniędzy, ale zostały one rozdane trochę na ślepo, chodziło o to, aby pomóc wszystkim. Są firmy, które się prześlizgują i po prostu nie są w stanie przetrwać przez długi czas – mówi Millon.

Mimo że ogólna liczba upadłości zmalała w 2020 r., są gałęzie gospodarki, w których było więcej bankructw. Wśród sprzedawców detalicznych oferujących sprzęt turystyczny odnotowano o 21 proc. więcej upadłości, na co wpłynęły obostrzenia i zakazy podróżowania.