Budynki historyczne: 90 sypialni, 4 łazienki i milion kłopotów

Czeszka oferująca budynki historyczne ma pełne półki towaru. „To biznes dla marzycieli i entuzjastów”.

Publikacja: 11.12.2016 13:08

Budynki historyczne: 90 sypialni, 4 łazienki i milion kłopotów

Foto: Bloomberg

Zamek Libejovice wygląda jak element XIX–wiecznej powieści romantycznej: elegancki, musztardowego koloru pałac z wysokimi oknami i wyszukanymi balkonami dumnie eksponuje herb arystokratycznej rodziny Schwarzenbergów. Natalia Makovik może wam go sprzedać za cenę mniejszą niż cena niektórych kawalerek na Manhattanie. Ale jest haczyk: restauracja budynku, położonego o dwie godziny jazdy na południe od Pragi, kosztować będzie 10 razy więcej niż jego kupno. – Patrzę na ruinę i widzę możliwości inwestycyjne – mówi Makovik, założycielka VIP Castle, firmy nieruchomościowej specjalizującej się w budynkach historycznych.

W Czechach jest mnóstwo takich możliwości – w kraju znajduje się ponad 2 tys. zamków i pałaców będących spadkiem po bujnej historii feudałów, królewskich dynastii i pomniejszych arystokratów. Makovik założyła swoją firmę w 2007 r., osiem lat po tym, gdy bez grosza przy duszy przyjechała tutaj z rodzinnej Białorusi. Miłośniczka historii natychmiast zakochała się w zniszczonych zamkach, które odkryła na czeskiej prowincji. Ponieważ nie miała pieniędzy na kupno żadnego z nich, zdecydowała, że swoją karierę zawodową zbuduje właśnie na nich – najpierw jako przewodniczka wycieczek, a potem jako agent nieruchomości.

Chociaż dopięcie pierwszej transakcji zajęło Makovik ponad pięć lat, obecnie, jak twierdzi, sprzedaje do trzech historycznych posiadłości miesięcznie w cenie od 12 tys. euro do 4 mln. Zwykle pobiera 3 proc. prowizji, co w ubiegłym roku pozwoliło jej zarobić ok. 4 mln czeskich koron (161 tys. euro). Lista ok. 400 posiadłości, które ma w swoim portfelu, obejmuje stosunkowo skromne dwory z cegły i kamienia po iście królewskie posiadłości z ogrodami, salami balowymi i wystarczającą liczbą łóżek, aby wszyscy zaproszeni na bal goście mogli wygodnie przenocować. Ponieważ wiele z tych posiadłości jest własnością gmin, Makovik podróżuje po całym kraju, rozmawiając z burmistrzami i przedstawicielami lokalnych władz. Zwykle potrzebuje kilku miesięcy na przekonanie urzędników do sprzedaży czegoś, co uważane jest za część miejscowego dziedzictwa.

Makovik ma konkurencję ze strony międzynarodowych firm, jak Century 21 czy Re/Max, które również mają w swoich portfelach budynki historyczne. Ale mówi, że ma nad nimi przewagę, ponieważ jest jedyną firmą specjalizującą się właśnie w tego rodzaju nieruchomościach. A dzięki swojemu pochodzeniu, jak mówi, potrafi lepiej dotrzeć do potencjalnych klientów – głównie bogatych Rosjan i Ukraińców, którzy za granicą szukają możliwości zainwestowania swoich pieniędzy. – Aby sprzedać zamek, trzeba być bardziej psychologiem niż agentem – mówi. – Przekonanie klienta i znalezienie właściwej nieruchomości może trwać całe lata.

Lenka Duskova, agentka z firmy Luxent, agencji specjalizującej się w sprzedaży luksusowych domów w Pradze i poza nią, mówi, że sprzedaż zamków to wyzwanie. Klientom podoba się pomysł zamieszkania w eleganckim historycznym dworze, ale bardzo szybko docierają do nich astronomiczne koszty renowacji, które zniechęcają do życia w największej budowli czeskiego miasteczka. – To nie jest inwestycja – mówi Duskova. – To biznes dla marzycieli i entuzjastów.

W 2010 r. Siergiej Czerniczkin, rosyjski przedsiębiorca, zakochał się w XVI–wiecznej ruinie w Knyšperku nad Ohři, 5–tysięcznym miasteczku niedaleko niemieckiej granicy. Makovik oferowała nieruchomość w imieniu gminy za 300 tys. koron. Czerniczkin nie mógł się oprzeć i zdecydował się odbudować budynek zgodnie z jego oryginalnym przeznaczeniem, urządzając w nim browar. Piwo jest bowiem warzone w Knyšperku od 1595 r. Stworzył markę Knyšpersky Zajic i wybudował restaurację serwującą lokalne specjały, jak pieczona wieprzowina i knedlički. Następny będzie hotel i spa, gdzie goście będą mogli zażywać kąpieli w piwie oraz poddawać się piwnym kuracjom. – Miejsce ma 400–letnią historię browarnictwa, więc byłem naprawdę zaintrygowany – mówi Czerniczkin. – W Rosji nigdy nie byłbym w stanie zrobić czegoś takiego.

Cena to duża część atrakcyjności oferty Makovik. W porównaniu z Wielką Brytanią, Francją, Włochami czy Niemcami, gdzie podobne obiekty zwykle kosztują od 5 do 10 razy więcej, czeskie zamki to prawdziwa okazja, a stosunkowo niedroga siła robocza sprawia, że renowacja staje się bardziej przystępna cenowo. Ponadto w Czechach nie ma podatku spadkowego, a podmioty odbudowujące obiekty historyczne mogą liczyć na zniżki podatkowe.

Cena za liczący ponad 5 tys. mkw. zamek Libejovice wraz z jego zarośniętym, liczącym ponad 30 tys. mkw. parkiem, położony w sielankowych południowych Czechach, wynosi 1,25 mln euro. Z daleka obiekt wygląda imponująco, ale bliższa inspekcja ujawnia, że jest to ruina: przez powybijane okna wpada lodowaty wiatr, dach przecieka, a zniszczone parkiety są częściowo pokryte tanim linoleum. Zdobiące sufity stiukowe sztukaterie o kwiatowych motywach są przysłonięte ohydnymi jarzeniówkami. Na 90 sypialni przypadają zaledwie cztery wspólne prysznice.

Historia zamku to historia XX–wiecznej Europy. Schwarzenbergowie (przodkowie obecnego ministra spraw zagranicznych i kandydata na prezydenta Czech Karela Schwarzenberga) stracili zamek w wyniku przeprowadzonej w 1923 r. reformy ziemskiej. Za niemieckiej okupacji z zamku korzystała nazistowska organizacja młodzieżowa Hitlerjugend, następnie, w komunistycznej Czechosłowacji, Armia Czerwona. Każda grupa dokonała własnych zniszczeń, a obojętność komunistów wobec historycznego dziedzictwa zrobiła resztę. Dla marzycieli, którzy w większości stanowią klientelę Makovik, to dziedzictwo, a nawet zniszczenie, to część całego powabu. – Ci ludzie już mają wszystko – samochody, prywatne samoloty, domy na plaży – mówi. – Ale kiedy widzą historyczny zamek, świecą im się oczy. Dla nich jest to jak bajka.

Zamek Libejovice wygląda jak element XIX–wiecznej powieści romantycznej: elegancki, musztardowego koloru pałac z wysokimi oknami i wyszukanymi balkonami dumnie eksponuje herb arystokratycznej rodziny Schwarzenbergów. Natalia Makovik może wam go sprzedać za cenę mniejszą niż cena niektórych kawalerek na Manhattanie. Ale jest haczyk: restauracja budynku, położonego o dwie godziny jazdy na południe od Pragi, kosztować będzie 10 razy więcej niż jego kupno. – Patrzę na ruinę i widzę możliwości inwestycyjne – mówi Makovik, założycielka VIP Castle, firmy nieruchomościowej specjalizującej się w budynkach historycznych.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Raport ZUS: stabilna sytuacja Funduszu Ubezpieczeń Społecznych
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biznes
ZUS: 13. emerytury trafiły już do ponad 6 mln osób
Materiał partnera
Silna grupa z dużymi możliwościami
Biznes
Premier Australii o Elonie Musku: Arogancki miliarder, który myśli, że jest ponad prawem
Biznes
Deloitte obserwuje dużą niepewność w branży chemicznej