- Przechwyciliśmy rozmowę, przed swoim wystąpieniem Merkel mówiła, że chcieli mu zamknąć usta, jemu, czyli Nawalnemu. To była rozmowa między dwoma abonentami, Warszawa rozmawiała z Berlinem, dam panu później poczytać i skierujemy to do FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji - red.). Wyraźnie mówi się tam o fałszerstwie, żadnego otrucia Nawalnego nie było. Grupa specjalistów przygotowała dla administracji Merkel fakty, a może i oświadczenie, które wygłaszała" - oświadczył rządzący od 1994 roku na Białorusi Aleksander Łukaszenko, cytowany przez jego służbę prasową.

- Po co to zrobili? Cytuję: by zniechęcić Putina do pchania nosa w sprawy Białorusi. Widzicie, jakie jezuickie metody stosują ci ludzie - mówił.

W Berlinie nie mają wątpliwości, że czołowy rosyjski opozycjonista został otruty.

„Na prośbę uniwersyteckiej kliniki Charité badania próbek pobranych od Nawalnego przeprowadziło laboratorium Bundeswehry. W ten sposób uzyskano jednoznaczny dowód obecności (w jego organizmie – red.) bojowego środka chemicznego z grupy nowiczok" – stwierdził rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert w specjalnym oświadczeniu.