Oznacza to, że spłacalność pogarsza się, co może zwiastować nadal duży dla banków koszt wynikający z odpisów kredytowych.

Wskaźnik jakości dla kredytów gotówkowych wyniósł w marcu 4,81 proc., a dla kart 3,37 proc. To więcej niż jesienią odpowiednio o 1,1 pkt proc. i 0,6 pkt proc. W przypadku kredytów mieszkaniowych wzrost jest mniejszy (0,15 pkt proc.) i wskaźnik wyniósł w marcu 0,6 proc. Jakość kredytów ratalnych wręcz się poprawiła.

Regres prawdopodobnie ma związek z wygaśnięciem tzw. wakacji kredytowych, uruchamianych w ub.r. Indeks jest jednak wciąż na dobrym poziomie, nawet lepszym niż rok temu – właśnie dzięki możliwości czasowego wstrzymania spłat. Dobrowolnymi wakacjami zostały objęte kredyty warte 82 mld zł, a ustawowymi 2,5 mld zł. – Z pierwszych moratoriów skorzystały osoby o większej wiarygodności kredytowej, a tym samym niższym poziomie ryzyka. Zatem po zakończeniu moratoriów większość z nich wracała do normalnej spłaty. Większą szkodowość po zakończeniu wakacji mają kredyty gotówkowe objęte moratoriami latem i jesienią. W mojej opinii i tak wzrost szkodowości po zakończonych moratoriach jest dużo niższy od oczekiwanego – mówi prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK.

Należy jednak pamiętać, że większość klientów korzystała z wakacji kredytowych w ub.r. w połowie kwietnia i maju – najczęściej na trzy miesiące lub w rzadszych wypadkach na pół roku. Wskaźniki BIK mierzą opóźnienia w spłatach o co najmniej trzy miesiące, a więc z pełną oceną tego, jak faktycznie są obsługiwane zobowiązania po zakończeniu wakacji kredytowych, lepiej jeszcze się trochę wstrzymać.

Obecnie nie ma powodu do niepokoju, choć należy uważnie śledzić jakość kredytów w kolejnych miesiącach, szczególnie tych zobowiązań, dla których wcześniej były ustanowione moratoria – mówi Sławomir Nosal, kierownik zespołu analiz portfelowych w BIK.