Nie osłabnie popyt na kredyty mieszkaniowe

Klienci w obliczu braku lokat szukają sposobu na ochronę oszczędności przed inflacją i często wybierają nieruchomości. Hipoteki to jedyny rodzaj kredytów, który wyraźnie rośnie, więc banki chcą skorzystać z okazji i zwiększyć sprzedaż.

Publikacja: 08.04.2021 21:00

Nie osłabnie popyt na kredyty mieszkaniowe

Foto: Adobe Stock

– Można się spodziewać, że popyt na kredyty mieszkaniowe jeszcze wzrośnie. Po pierwsze, ze względu na sezonowość rynku, a po drugie, z powodu niskich stóp procentowych, które czynią ofertę hipoteczną atrakcyjną i jednocześnie zniechęcają do lokowania pieniędzy na depozytach – mówi Daniel Iwin, kierujący wydziałem oferty kredytów hipotecznych w mBanku.

Odroczony popyt

Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że w marcu popyt na te kredyty urósł rok do roku aż o 37 proc. (pod względem wartości). Znamienne jest to, że wreszcie mocno rośnie liczba osób wnioskujących o kredyt mieszkaniowy, a nie tylko średnia jego wartość. W marcu wnioski złożyło 56,1 tys. klientów, o 35 proc. więcej niż rok temu. Ostatnio więcej wniosków było dziesięć lat temu. W porównaniu z lutym br. liczba wnioskujących urosła o 19 proc., a wobec minimum z kwietnia 2020 r. – aż o 102 proc. Średnia wartość wnioskowanego finansowania na mieszkanie urosła w marcu r./r. o 6 proc., do 316 tys. zł, najwyższego poziomu w historii. Jeszcze dziesięć lat temu przeciętny kredyt zaciągaliśmy na 210–215 tys. zł.

– Powodów dużego zainteresowania hipotekami jest kilka. Jeden z nich to odłożony popyt sprzed paru miesięcy. Dotyczy to osób, które w 2020 r. musiały odłożyć plany o własnym mieszkaniu, bo banki zaostrzyły z powodu pandemii polityki kredytowe. Dziś o kredyty jest znowu łatwiej, bo większość banków akceptuje wnioski od osób mających 10 proc. wkładu własnego i przychylniejszym okiem patrzy na zarobki osób zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych czy samozatrudnionych. Dlatego znowu więcej osób próbuje zadłużyć się na zakup mieszkania – mówi Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments.

Zaciąganiu hipotek sprzyja też dość silny rynek pracy, a także fakt, że dzięki cięciu stóp procentowych ceny kredytów są najniższe w historii. Jednocześnie lokaty w bankach de facto przestały istnieć, więc sporo klientów przenosi pieniądze na rynek mieszkań, często wspomagając się kredytami. – Wciąż bowiem na wynajmie standardowego mieszkania w dużym mieście można zarobić około 4 proc. jego wartości w skali roku i to już „na rękę" – dodaje Turek.

Deweloperzy wskazują jednak, że coraz większą część nabywców mieszkań stanowią ci, którzy nie tyle są inwestorami, co chcą chronić pieniądze przed inflacją.

Zwyżkująca średnia kwota kredytu to skutek systematycznie rosnących cen mieszkań. Poza tym zwiększyła się zdolność kredytowa po cięciu stóp, Polacy częściej wybierają też nieco większe, a zatem droższe lokale. Hipotekom sprzyja też dość silny rynek pracy mimo pandemii.

Banki mają spore apetyty na wzrost sprzedaży, bo popyt na inne kredyty z powodu pandemii tąpnął. Hipoteki to najbezpieczniejsze, duże i długoterminowe kredyty.

Nadal będzie wzięcie

– Z miesiąca na miesiąc obserwujemy rosnące zainteresowanie hipotekami. W marcu przyjęliśmy o 44 proc. więcej wniosków niż w analogicznym okresie ub.r. Tak wyraźny wzrost zainteresowania wynika m.in. ze zmian, które wprowadziliśmy w naszej ofercie – mówi Tomasz Borkowski, ekspert w dziedzinie. kredytów hipotecznych w Santander Bank Polska.

Dodaje, że w tym roku dwukrotnie (w styczniu i marcu) Santander obniżył marże kredytów hipotecznych, a dodatkowo dla nowych klientów ponownie udostępnił kredytowanie z 10-proc. wkładem własnym (w czasie zaostrzania warunków z powodu pandemii w 2020 r. banki podnosiły wymagany wkład własny do 20 proc.).

Sporo zależy teraz od tempa szczepień, stopnia opanowania pandemii i łagodzenia obostrzeń gospodarczych. Ale przyjmując pozytywny scenariusz, należy spodziewać się dużych zwyżek. – Jest niemal pewne, że kolejne miesiące przyniosą kolejne dobre dane o popycie na hipoteki. Wciąż w mocy powinny pozostać powody zarysowane powyżej, a do tego czeka nas efekt niskiej bazy – dodaje Turek.

– W sytuacji wysokiej nadpłynności polskiego sektora bankowego i najniższego poziomu szkodowości kredytów hipotecznych akcja kredytowa w zakresie kredytów mieszkaniowych wzrośnie – prognozuje prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK.

Hipoteki całkiem odporne na wirusa

Pandemia w 2020 r. mocno uderzyła w kredyty, sprzedaż większości z nich spadła o ponad 30 proc. Wyjątkowo odporne okazały się jednak hipoteki, które były rozchwytywane w poprzednich latach i rok 2019, czyli ostatni poprzedzający nadejście wirusa, był najlepszym od ponad dekady. W 2020 r. sprzedaż kredytów na mieszkania spadła tylko o 2,9 proc., do 63,2 mld zł. Liczba podpisanych umów zmalała mocniej, bo o 9,2 proc., do 216,6 tys. sztuk. To skutek zaostrzenia przez banki polityki kredytowej, gdy pandemia opanowywała świat. Urosła za to, podobnie jak w poprzednich latach, średnia kwota udzielanego kredytu – w grudniu 2020 r. było to już 300 tys. zł (+9 proc. r./r.). Biuro Informacji Kredytowej prognozowało w styczniu, że w tym roku sprzedaż urośnie o 14 proc., do 72 mld zł.

– Można się spodziewać, że popyt na kredyty mieszkaniowe jeszcze wzrośnie. Po pierwsze, ze względu na sezonowość rynku, a po drugie, z powodu niskich stóp procentowych, które czynią ofertę hipoteczną atrakcyjną i jednocześnie zniechęcają do lokowania pieniędzy na depozytach – mówi Daniel Iwin, kierujący wydziałem oferty kredytów hipotecznych w mBanku.

Odroczony popyt

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Banki
Strata NBP w 2023 roku poszła w miliardy złotych. Adam Glapiński pod ostrzałem
Banki
Cezary Stypułkowski, prezes mBanku: Marne prawo, żadna sprawiedliwość, upadła moralność
Banki
Czy ratowanie Getin Noble Banku się zwróci? Potężne koszty
Banki
EBC zażądał od dwóch wielkich banków, by wycofały się z Rosji. Ostatnie ostrzeżenie
Banki
Największy bank USA pozwał drugi bank Rosji. Groźba konfiskaty blisko 10 mld dolarów