W ciągu doby Danske Bank stracił na wartości 1,6 mld dol.. Jego akcje spadły o 4 proc., po tym jak duńska gazeta Berligske (a po niej m.in. The Guardian) napisała, że członkowie rodziny Władimira Putina i współpracownicy FSB mogli być zamieszani w gigantyczne pranie pieniędzy za pośrednictwem estońskiego oddziału największego banku Danii.

Dziennikarze powołali się na raport anonimowego źródła, który został wysłany do kierownictwa Danske Bank w Kopenhadze jeszcze w 2013 r. W raporcie znalazła się informacja, że schemat prania pieniędzy był wykorzystywany w estońskim Danske Banku między 2011 a 2014 r. Przy czym w 2013 r kierownictwo banku dowiedziało się, że „jego klient - zarejestrowana w Wielkiej Brytanii firma pod nazwą Lantana Trade LLP - przedstawił władzom brytyjskim fałszywe sprawozdania o swoich finansach".

Wśród zamieszanych w sprawę osób pojawia się Igor Putin, cioteczny brat prezydenta Rosji, oraz bankier Aleksandr Grigoriew, podejrzany o związki z FSB.

Kopenhaga zarządziła wewnętrzną kontrolę Danske Bank Estonia. Dyrektor zarządzający duńskiego banku Tomas Borgen przyznał, że bank powinien był lepiej zareagować na oznaki prania pieniędzy w estońskim oddziale.

„Rozpoczęliśmy szczegółowe dochodzenie, by dokładnie ustalić co działo się w estońskim oddziale". Duńczycy poinformowali też, że zamknęli „cały omawiany portfel" odnoszący się do nierezydentów - Rosjan.