Jędrzej Bielecki: Marksiści przejmują Katalonię

Kataloński ruch niepodległości stał się zakładnikiem anarchistów i marksistów.

Aktualizacja: 13.10.2017 15:52 Publikacja: 13.10.2017 15:44

Jędrzej Bielecki: Marksiści przejmują Katalonię

Foto: AFP

Radykalna Candidatura d’Unitat Popular (CUP) wystąpiła w piątek na piśmie do przewodniczącego rządu regionalnego w Barcelonie (Generalitat) Carlesa Puigdemonta, aby proklamował powstanie nowego kraju. To stawia katalońskiego „premiera” w trudniej sytuacji bo bez głosów posłów CUP jego ekipa traci większość w parlamencie.

Ale także w samym rządzie Puigdemont rysuje się coraz głębszy podział. Koalicyjna Esquerra Republicana (ERC), partia również skrajnie lewicowa choć już nie anarchistyczna, naciska na twarda odpowiedź na ultimatum Madrytu. „Premier” ma czas do poniedziałku, aby odpowiedzieć, czy w miniony wtorek rzeczywiście ogłosił powstanie nowego kraju, czy też tego nie zrobił.

W wyborach 2015 r. katalońscy nacjonaliści zdołali utworzyć rząd bo postanowili przejść do porządku dziennego nad głębokimi przecież różnicami między dwoma skrzydłami ich ruchu. Z jednej wielką burżuazją Barcelony, która jeszcze do niedawna wcale nie była przekonana do idei budowy własnego państwa. A z drugiej skrajnej lewicy, której tradycje niepodległościowe sięgają blisko 100 lat.

Teraz kiedy spór z władzami Hiszpanii staje na ostrzu, te różnice znów wyszły na światło dzienne. Trwająca od kilkunastu dni masowa ucieczka katalońskiego biznesu, największych banków i przedsiębiorstw, nie może nie uderzać w interesy zamożnego katalońskiego mieszczaństwa. Właśnie dlatego Artur Mas, poprzednik Puigdemonta i jego mentor, w wywiadzie dla „Financial Times”, przyznał, że „Katalonia nie jest dziś gotowa na niepodległość”. Liderzy CUP i ERC, przeciwnie, sądzą, że obecny kryzys w stosunkach z Madrytem może tylko przyspieszyć „socjalistyczną rewolucję”, która ma nastąpić zaraz po wybiciu się na niepodległość nowego kraju.

To wszystko stawia Puigdemonta w bardzo trudniej sytuacji. Jeśli będzie próbował szukać kompromisu z rządem Mariano Rajoya, być może uda mu się wywalczyć dodatkowe kompetencje dla władz regionalnych w ramach zapowiadanej przez Madryt reformy konstytucji. Ale wówczas straci poparcie CUP i ERC, przegra nadchodzące wybory regionalne i przejdzie do historii jako ten, który zmarnował szansę na budowę przez Katalończyków własnego państwa.

Jeśli jednak pójdzie za wskazaniami skrajnej lewicy, stanie się kamikaze, który już w przyszłym tygodniu rozbije się o mur niechęci świata do projektu niepodległej Katalonii a przede wszystkim odmowy rządu Rajoya podjęcia jakichkolwiek rozmów w oparciu o projekt niezgodny z hiszpańskim prawem.

Radykalna Candidatura d’Unitat Popular (CUP) wystąpiła w piątek na piśmie do przewodniczącego rządu regionalnego w Barcelonie (Generalitat) Carlesa Puigdemonta, aby proklamował powstanie nowego kraju. To stawia katalońskiego „premiera” w trudniej sytuacji bo bez głosów posłów CUP jego ekipa traci większość w parlamencie.

Ale także w samym rządzie Puigdemont rysuje się coraz głębszy podział. Koalicyjna Esquerra Republicana (ERC), partia również skrajnie lewicowa choć już nie anarchistyczna, naciska na twarda odpowiedź na ultimatum Madrytu. „Premier” ma czas do poniedziałku, aby odpowiedzieć, czy w miniony wtorek rzeczywiście ogłosił powstanie nowego kraju, czy też tego nie zrobił.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji