Sprawa dotyczyła powikłań, m.in. zapalenia płuc i problemów neurologicznych, jakich dziecko doznać miało po podaniu mu pierwszych dawek obowiązkowej szczepionki. Główny Inspektor Farmaceutyczny odmówił jednak wszczęcia wnioskowanego przez matkę postępowania wyjaśniającego, które wykazałoby, czy skład preparatu – jak uważała - rzeczywiście był niewłaściwy. Jego decyzję podtrzymał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, jednak NSA nakazał mu ponowne przyjrzenie się sprawie.
Obowiązkowe szczepienia
Według matki u dziecka wystąpiły niepożądane odczyny poszczepienne (NOP), a informacja o nich została przekazana do powiatowego inspektora sanitarnego oraz Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. GIT uznał, że preparat spełnia normy, zaś matka zgodnie z przepisami nie ma interesu prawnego, który stanowiłby podstawę, by domagać się wszczęcia postępowania. Nie jest nią bowiem interes faktyczny osoby nawet realnie zainteresowanej daną kwestią.
Matka przypomniała jednak, że z zgodnie z obowiązującym kalendarzem szczepień ochronnych jej dziecko musi zostać zaszczepione następnymi dawkami, co może narazić je na kolejne komplikacje.
Przed NSA jej pełnomocnik – podtrzymując te argumenty - podnosił, że w państwie prawa niedopuszczalne jest, aby osoba zobowiązana do zaszczepienia dziecka kolejnymi dawkami nie mogła żądać wszczęcia postępowania w sprawie składu preparatu. Zaś samo dziecko, jeśli chciałoby dochodzić ewentualnego odszkodowania, musi wiedzieć, co w rzeczywistości spowodowało jego rozstrój zdrowotny. Jego matka na własną rękę zleciła wykonanie badań laboratoryjnych, których wyniki jedynie wzmogły jej wątpliwości.
Wątpliwości, co do składu szczepionki
NSA uchylił wyrok i przekazał WSA do ponownego rozpoznania. W ustnych motywach orzeczenia podkreślił, że powinien on rozważyć, czy interes prawny matki nie wynika z przepisów ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych. W tym akcie mowa jest bowiem o obowiązku szczepień. Ocenił, że przy badaniu sprawy „zabrakło empatii” w stosunku do osób, zaniepokojonych kwestią składu preparatu. Wskazał, że sam dostrzega problem, ale rolą sądu administracyjnego nie jest rozstrzyganie wątpliwości odnośnie powikłań poszczepiennych.