Zdaniem Gu nowa nazwa powinna oddawać fakt, że koronawirus SARS-CoV-2 zmutował i obecnie nie wywołuje już tak ciężkiej jak wcześniej choroby.

Obecnie chińska nazwa COVID-19 identyfikuje tę chorobę jako schorzenie mogące wywołać zapalenie płuc tymczasem - zdaniem Gu - nazwa powinna wskazywać, że jest to zwyczajny zakaźny wirus.

Dominujący obecnie wariant koronawirusa - Omikron - wywołuje znacznie łagodniejszy przebieg choroby niż poprzednie warianty.

Czytaj więcej

"Pekin gotów na powrót do życia". Stolica Chin łagodzi obostrzenia

Gu apeluje też, aby podejście Chin do walki z COVID-19 - które dotychczas opierało się na polityce "zero COVID", masowych testach na obecność koronawirusa SARS-CoV-2 w miejscach, w których wykryte zostaną ogniska zakażeń i podawanie kwarantannie w specjalnych placówkach osób, u których test da wynik pozytywny - powinna zmienić się z "pasywnego wykrywania" na "aktywne przeciwdziałanie".

W poniedziałek oficjalna chińska agencja informacyjna, Xinhua w opublikowanym komentarzu napisała, że "najtrudniejszy okres (epidemii) minął"

Przedstawicielka Stowarzyszenia Tradycyjnej Medycyny Chińskiej przekonuje też, że osoby, u których COVID-19 przebiega łagodnie, powinny móc poddawać się kwarantannie w swoich domach.

Wypowiedzi Gu są zgodne z ostatnimi deklaracjami przedstawicieli chińskich władz, którzy łagodzą ton wypowiedzi na temat zagrożenia epidemicznego. Po fali protestów w wielu chińskich miastach przeciwko obostrzeniom i polityce "zero COVID", w kraju łagodzony jest reżim kwarantanny a poszczególne miasta odchodzą od obowiązkowych testów na zakażenie koronawirusem, będących warunkiem dostępu do miejsc w przestrzeni publicznej oraz rezygnują z lokalnych lockdownów.

W poniedziałek oficjalna chińska agencja informacyjna, Xinhua w opublikowanym komentarzu napisała, że "najtrudniejszy okres (epidemii) minął", powołując się na słabnącą patogeniczność wirusa i działania chińskich władz zmierzające do wyszczepienia na COVID-19 90 proc. mieszkańców kraju.