– E-papierosy nie są papierosami. Ministerstwo Zdrowia, niestety, zdaje się nie zauważać tego faktu. To alternatywna, nowoczesna używka nikotynowa zastępująca wyroby tytoniowe – przekonywał Jerzy Jurczyński z eSmoking Institute. – Produkt narodził się poza dużymi koncernami i odniósł sukces. To wielka szansa dla systemu opieki zdrowotnej, do roku 2022 konsumpcja e-papierosów ma przekroczyć konsumpcję papierosów konwencjonalnych.
Wtórował mu poseł Tomasz Latos, przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia: – Na pewno e-papierosy są szansą. Najlepiej oczywiście w ogóle nie palić i nie popełniać błędów żywieniowych, ale tak nie będzie, to sytuacja idealna. Regulacje dotyczące papierosów są sprzed kilku lat i do e-papierosów się nie odnoszą. Kilka lat temu przyjęto restrykcyjne rozwiązania o papierosach konwencjonalnych – przyniosły oczekiwany skutek. E-papierosów tam nie było i do dzisiaj nie mamy regulacji. Przygotowując takie regulacje, trzeba patrzeć na badania dotyczące e-papierosów. Nie wolno traktować ich użytkowników tak jak palaczy tytoniu. Czas najwyższy, abyśmy mieli nad tymi produktami i tym rynkiem kontrolę, ale rozwiązania prawne powinny powstać nie na kolanie, lecz w wyniku rzetelnej dyskusji ze wszystkimi zainteresowanymi środowiskami – w tym przede wszystkim środowiskami naukowymi. W przyszłej kadencji parlamentu posłom przyjdzie się zmierzyć z tym wyzwaniem.
Naukowcy mówią: tak
Opinię części środowiska naukowego przedstawił prof. Andrzej Sobczak ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach i Instytutu Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego w Sosnowcu. – E-papierosy stosowane są od dziesięciu lat. To dużo czasu, żeby je zbadać. Nie zawierają tytoniu, ale nikotynę. Zabójczy jest głównie tytoń zawierający substancje smoliste, a nie nikotyna – podkreślał prof. Sobczak. – Rzetelne badania e-papierosów prowadzimy w Polsce od dziesięciu lat w dwóch kierowanych przeze mnie zespołach. Dzisiaj mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że wyniki tych badań potwierdzają, iż e-papierosy są o wiele mniej szkodliwe niż papierosy konwencjonalne. Nie mamy w nich praktycznie żadnych substancji rakotwórczych.
W podobnym duchu wypowiadał się również prof. Jan Lubiński, kierownik Zakładu Genetyki i Patomorfologii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. – Dostępne doniesienia naukowe są budujące, rzeczywiście przemawiają za tym, że e-papierosy są nadzieją dla ludzi, którzy się uzależnili od papierosów konwencjonalnych. Cieszę się, kiedy nasi pacjenci z grup wysokiego ryzyka nowotworów tytoniozależnych sięgają po e-papierosy. Nie rozumiem jednak, czemu firmy nie decydują się na zrobienie zwykłej, prostej próby klinicznej, do tej pory mamy próby jedynie pośrednie. Taka próba przecięłaby dyskusje.
Próbą właśnie takiego obiektywnego ujęcia problemu e-papierosów jest przedstawiony właśnie przełomowy raport brytyjskiej agencji rządowej ds. zdrowia publicznego Public Health England. Przedstawia on wyniki badań, które stwierdzają, że używanie papierosów elektronicznych może ograniczyć ryzyko negatywnych skutków zdrowotnych u palaczy o 95 proc.
– Badania brytyjskie udowadniają, że e-papierosy są mniej szkodliwe – podkreślał prof. Gerry Stimson, wykładowca Imperial College London, a także współorganizator Światowego Forum Nikotynowego. – Powinny pojawić się nakłady na badania ze strony rządowej i w Polsce, i w innych krajach. Czemu rządy tego nie badają? Zupełnie tego nie rozumiem. Badają i normują wodę w butelkach, a czegoś, czego używają miliony osób, nie chcą zbadać. Badania za pieniądze samych firm nie zostaną uznane za wiarygodne. Warto, aby niezależne placówki badawcze za pieniądze i firm, i rządu podjęły takie badania.