Coraz częściej doradca podatkowy jest skazywany za przestępstwa lub wykroczenia skarbowe razem ze swoim klientem.
Urzędy skarbowe i urzędy kontroli skarbowej działają automatycznie. Wystarczy, że przedsiębiorca ma decyzję, od której z różnych względów się nie odwołał, aby ruszyła machina sprawiedliwości, a doradca trafił przed sąd. Urzędnicy wychodzą bowiem z założenia, że [b]skoro firma chciała wyłudzić podatki (bo przez nieprawidłowe rozliczenie naraziła Skarb Państwa na straty), to winny jest temu także doradca, który o wszystkim musiał wiedzieć.[/b] Tym sposobem tylko w ostatnich sześciu miesiącach trzech doradców podatkowych zostało skazanych prawomocnym wyrokiem za współsprawstwo.
[srodtytul]Doradca jak księgowy [/srodtytul]
Jednym ze skazanych był doradca obsługujący dewelopera działającego jako jednoosobowa spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Jej właściciel był jednocześnie prezesem zarządu i w związku z tym nie widział różnicy między własnymi pieniędzmi a pieniędzmi spółki. Niewiele robił sobie też z uwag doradcy, dopóki nie złożył mu wizyty inspektor kontroli skarbowej, który uznał, że były to pożyczki, i to na spore kwoty, od których nie został zapłacony podatek od czynności cywilnoprawnych.
W efekcie przedsiębiorca dostał decyzję nakazującą zapłatę podatku razem z odsetkami, od której się nie odwołał. Potem ruszyły postępowania karne skarbowe wobec przedsiębiorcy i jego doradcy, któremu inspektor radził wręcz samodzielne sporządzenie umowy pożyczki i wymuszenie na przedsiębiorcy podpisania jej. A ponieważ doradca nie czuł się winny i nie zgodził się na postępowanie mandatowe prowadzone przez urząd, jego sprawa karna skarbowa trafiła do sądu, a ten ukarał go 10 tys. zł grzywny.