Potwierdziły się nasze obawy. Od 1 lipca do sądów rejonowych wpływa dużo mniej aktów oskarżenia niż przed tą datą. Mało tego, są prokuratury rejonowe, które do tej pory, a więc przez ponad trzy tygodnie, nie wysłały ani jednego aktu oskarżenia. Powód? Kłopot z nowymi zasadami przygotowywania akt (tak naprawdę nikt nie wie, co do nich wpinać, a czego nie). Są też problemy z uzyskiwaniem informacji o stanie majątkowym oskarżonego. Bez niej sąd nie przyjmie aktu oskarżenia, a to oznacza, że zwróci go prokuraturze do uzupełnienia.
Czekają na lepsze czasy
– Nie mamy szansy uzyskać takiej informacji – alarmują prokuratorzy z mniejszych jednostek. Wszystko przez to, że system teleinformatyczny nie działa. Można się do niego dostać co prawda przez ePUAP, ale nie wszyscy pracownicy wiedzą, jak to zrobić, a ci, którzy potrafią, są często na urlopach i trzeba zaczekać na ich powrót.
Potwierdza to sędzia Paweł Zwolak z Sądu Rejonowego w Janowie Lubelskim. Identyczne problemy ma tamtejsza prokuratura. Od trzech tygodni sędzia nie dostał żądnej nowej sprawy, a z rozmów z kolegami w terenie wie, że problem dotyczy większości kraju. Informacją o zastoju w przesyłaniu aktów oskarżenia do sądów nie jest też zaskoczony prokurator Mateusz Wolny z Prokuratury Rejonowej w Bielsku-Białej-Południe.
Cudu nie było
– To było do przewidzenia – twierdzi. I przekonuje, że nie chodzi o złą wolę prokuratorów, którzy chcą pokazać, że mieli rację, prosząc o odłożenie w czasie wejścia nowego procesu.
W czym tkwi problem? Mamy prawie 17 mln podatników, z czego zaledwie 20 proc. rozlicza się elektronicznie. Resztę danych trzeba przenieść z papieru do komputera, zdigitalizować. Urzędy skarbowe nie miały na to czasu, więc prokuratorzy nie mają teraz jak korzystać z systemu.