Ma to też konsekwencje instytucjonalne w kreowaniu relacji międzynarodowych.
Powtórzę: powinniśmy się zastanowić nad zmianą naszego ustroju i tego, co ma robić prezydent. Obecny rząd wykonuje przedziwne ruchy. Wiceprzewodniczący PiS Antoni Macierewicz powiedział ostatnio, że Polska będzie składała wniosek o likwidację Komisji Europejskiej. Słyszałem już różne pomysły, ale sytuacja zaczyna przypominać tę z żartu o psie, którego wszystko boli, a ten pies to buldog. Czego się rząd nie dotknie, to wszystko go boli. Boli Komisja Europejska i nawet ostatnio pomoc USA. Prezydent musi potem jeździć i świecić oczami za granicą. Wiem, że umie to robić, ale powaga tego wszystkiego jest żadna, to równia pochyła. Skoro rząd może dowolnie wykorzystywać prezydenta, to pozostali też mogą spróbować. Świat przekonuje się, że słowa w Polsce nie mają żadnego znaczenia. Jak można próbować się z nami na coś umówić, skoro wszystkie ścieżki biegną na Nowogrodzką? W tym tygodniu zobaczymy prawdziwe polityczne rodeo, czyli spektakl „jak obsadzić nową komisję”? Będą w niej oczywiście tylko posłowie PiS, którzy będą mieć status politycznego drona-samobójcy. Bo jeżeli ktoś wejdzie do tej komisji i powróci praworządność, to nie będzie miał już racji bytu w polityce.
Opozycja też traci wizerunkowo, kłócąc się i dając niezły materiał mediom narodowym. Szymon Hołownia zrobił błąd, proponując konsultacje swojego pakietu nt. edukacji wszystkim partiom?
Patrząc na ostatnie działania, to najbardziej spektakularne podejmuje rzeczywiście Szymon Hołownia. Nie popełnił jeszcze żadnego błędu politycznego, bo nie został jeszcze politykiem. Naiwność jego tłumaczenia jest bardzo duża. Tam chyba musiała zaistnieć jakaś polityczna gra, kalkulacja, że on nie powie, kto będzie na spotkaniu, a na końcu wszyscy wejdą i powiedzą „tadam – niespodzianka!”. Takie podejście oznacza, że uczył się polityki z filmów, i do tego słabych. Nie wiem, co tam robi Władysław Kosiniak-Kamysz. Dla opozycji takie pomysły to jest fatalna informacja, bo w Polsce panuje system wyborczy D’Hondta. Dlatego partia, która zamyka peleton, ale wchodzi do Sejmu, kasuje ewentualne zwycięstwo Zjednoczonej Prawicy. Polityka jest sztuką możliwości, w którą gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Jeżeli mamy słabszą kartę, gorsze przygotowanie i słabszy zespół, to staramy się zagrać „pod silniejszego”. Może to genialny plan długiej drogi, na co wskazuje nazwa partii Szymona Hołowni – Polska 2050. Tylko po drodze tego marszu można upaść. Jeżeli znowu wygrałaby ZP, to wszystkie reguły gry zostaną kompletnie zatarte. Erdogan dzień po wygranych wyborach zlikwidował dwie stacje radiowe i jeden portal. W Polsce będziemy mieć do czynienia z wariantem węgierskim lub tureckim. Dlatego to Donald Tusk ma wiatr w żagle i gra o całą pulę.
Nie powinien dbać o mniejsze partie, żeby weszły do Sejmu?
Donald Tusk zdaje sobie sprawę, że dobrze by było, żeby Trzecia Droga nie rozbiła się na ścianie lub nie skończyła w ciemnym lesie. Do końca sierpnia wszystko się wyklaruje. Czy jednak Trzecia Droga zawróci i pójdzie z pierwszą drogą. Według mnie najważniejsze dla Tuska jest, żeby sprawować władzę po wyborach, ale chciałby je jeszcze wygrać. Cały czas ma pod ręką koalicję z Lewicą, która zachowuje się bardzo racjonalnie. Być może nauczka sprzed siedmiu lat czegoś ich nauczyła. Jeżeli opozycja nie znajdzie recepty na wspólną drogę, to może być to dla niej one way ticket.