Dr Mirosław Oczkoś: Prezydent Andrzej Duda z wielką kulą u nogi

Musimy się zastanowić, co powinna robić głowa państwa – mówi dr Mirosław Oczkoś, specjalista ds. wizerunku.

Publikacja: 13.06.2023 03:00

.

.

Foto: rp.pl

Prezydent składa ostatnio różne projekty ustaw, które mają być odpowiedzią na bieżącą sytuację. To próba zmiany wizerunku?

Pan prezydent walczy o swój wizerunek – raz lepiej, a raz gorzej. Jego wizerunek ostatnio podupadł przez szybki podpis pod ustawą lex Tusk, która według ekspertów jest niekonstytucyjna. Dlatego próbuje teraz wykonać dużo ruchów pobocznych. Podpisanie tej ustawy było katastrofą wizerunkową, ale jeszcze gorszym działaniem było jego późniejsze wystąpienie w kole gospodyń wiejskich, gdzie nakrzyczał na wszystkich – opozycję i całą Europę. Było widać, że nerwy mu puściły.

Czytaj więcej

Przyspieszenie ws. prezydenckiej nowelizacji „lex Tusk”. W Sejmie już we wtorek

Było też widać, że panie zgromadzone wokół prezydenta bardzo się nudzą, słuchając tych pokrzykiwań, co także było fatalne wizerunkowo. Czy w sprawie ustawy o komisji weryfikacyjnej prezydent popełnił błąd?

Urząd prezydenta w Polsce jest obarczony wielkim ciężarem u nogi. Decyzje prezydenta muszą być bardzo mocno skorelowane z premierem i rządem, bo taki mamy system zapisany w konstytucji. System ten należałoby zmienić, bo wszystkie decyzje polityczne i odpowiedzialność zaczynają nam się mieszać. Powstała ustawa, która miała przegonić opozycję „do kąta”. Z Nowogrodzkiej poszedł nacisk na prezydenta, żeby ją podpisał. Nie wiem, jak go do tego przekonano, ale była to jedna z najszybciej podpisanych ustaw w czasie ostatnich dwóch kadencji. Na przemyślenie i analizę ustawy prezydent ma 21 dni. W tym przypadku ustawa zgłoszona została w piątek, a w poniedziałek była już podpisana.

PiS bardzo się spieszy, bo raport z działania komisji ma być gotowy na 17 września, a jeszcze trzeba wybrać skład komisji i przesłuchać podejrzanych.

Oczywiście, pośpiech jest bardzo duży. Ale po dwóch dniach informacja o tej ustawie rozeszła się po świecie. Różni ludzie zaczęli się łapać za głowę i nastąpił drugi nacisk – tym razem ze strony amerykańskiego Departamentu Stanu i amerykańskiej ambasady. Teraz ze zdumieniem przyglądamy się, jak prezydent koryguje własny podpis pod ustawą. To wprowadza kompletny chaos. Zaplecze polityczne musi mieć na niego duży wpływ. Widać, że prezydent miota się z tym wszystkim. Obecnie odbywa się spotkanie Trójkąta Weimarskiego, gdzie spotykają się decyzyjni politycy – Emmanuel Macron i Olaf Scholz – oraz kompletnie niedecyzyjny Andrzej Duda. Bo prezydent w Polsce może coś zawetować lub ewentualnie podpisać. Ma inicjatywę ustawodawczą, ale jest całkiem niesprawczy.

Prezydent reprezentuje nas na zewnątrz i jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, ale jednocześnie nie wie, czy jego zaplecze polityczne będzie procedować kolejny projekt, który złożył, czyli ustawę dotyczącą UE. Czy ta ustawa jest kolejną walką o wizerunek, czy próbą realnego zmienienia rzeczywistości?

Orędzie, w którym zostało to ogłoszone, wyemitowano w kuriozalnym momencie. Zakładam więc, że jest to puszczenie oka w stronę PiS: jak pójdzie prezydentowi na rękę w różnych sprawach, to jeśli stracą władzę, Andrzej Duda będzie mógł później blokować nowy rząd na wielu polach. Do teraz prezydent jest cały czas pomijany, np. przy zakupach armijnych. Ustawę o UE pisał ktoś, kto mało zna się na prawie, albo ma o nim dziecięce wyobrażenie. Wracamy do sytuacji „walki o krzesło”, gdzie spór toczył się wokół tego, kto ma jechać na spotkania Rady Europejskiej – premier czy prezydent. Lech Kaczyński walczył wtedy z Donaldem Tuskiem o to, kto ma reprezentować Polskę. Już wszyscy zapomnieli, że prezydent jest doktorem prawa i powinien mieć lepszą orientację?

Jego profesorowie pamiętają.

Przykro patrzeć, jak pan profesor, który był jego promotorem, czuje się niekomfortowo, odpowiadając na pytania. Czytałem ostatnio wywiad z jednym z ministrów, w którym powiedział, że nasza ranga rośnie, bo pan prezydent spotka się z czołowymi politykami Unii. Opowiadanie bajek przechodzi w przedszkolu, ale nie w polityce międzynarodowej. Ludzie wiedzą, że prezydent to miękki człowiek, który niczego nie może. Bo nawet jak coś z nim ustalą, a prezes Kaczyński powie inaczej, to będzie inaczej. Narasta spór polityczny, ponieważ zbliżają się wybory. Teraz widzimy, że prezydent ewidentnie opowiedział się po stronie PiS. Żadne ruchy, które później prezydent wykonał, niczego nie naprawiły wizerunkowo. Myślący człowiek nie spodziewa się po prezydencie Dudzie rewolucyjnej zmiany.

Ma to też konsekwencje instytucjonalne w kreowaniu relacji międzynarodowych.

Powtórzę: powinniśmy się zastanowić nad zmianą naszego ustroju i tego, co ma robić prezydent. Obecny rząd wykonuje przedziwne ruchy. Wiceprzewodniczący PiS Antoni Macierewicz powiedział ostatnio, że Polska będzie składała wniosek o likwidację Komisji Europejskiej. Słyszałem już różne pomysły, ale sytuacja zaczyna przypominać tę z żartu o psie, którego wszystko boli, a ten pies to buldog. Czego się rząd nie dotknie, to wszystko go boli. Boli Komisja Europejska i nawet ostatnio pomoc USA. Prezydent musi potem jeździć i świecić oczami za granicą. Wiem, że umie to robić, ale powaga tego wszystkiego jest żadna, to równia pochyła. Skoro rząd może dowolnie wykorzystywać prezydenta, to pozostali też mogą spróbować. Świat przekonuje się, że słowa w Polsce nie mają żadnego znaczenia. Jak można próbować się z nami na coś umówić, skoro wszystkie ścieżki biegną na Nowogrodzką? W tym tygodniu zobaczymy prawdziwe polityczne rodeo, czyli spektakl „jak obsadzić nową komisję”? Będą w niej oczywiście tylko posłowie PiS, którzy będą mieć status politycznego drona-samobójcy. Bo jeżeli ktoś wejdzie do tej komisji i powróci praworządność, to nie będzie miał już racji bytu w polityce.

Opozycja też traci wizerunkowo, kłócąc się i dając niezły materiał mediom narodowym. Szymon Hołownia zrobił błąd, proponując konsultacje swojego pakietu nt. edukacji wszystkim partiom?

Patrząc na ostatnie działania, to najbardziej spektakularne podejmuje rzeczywiście Szymon Hołownia. Nie popełnił jeszcze żadnego błędu politycznego, bo nie został jeszcze politykiem. Naiwność jego tłumaczenia jest bardzo duża. Tam chyba musiała zaistnieć jakaś polityczna gra, kalkulacja, że on nie powie, kto będzie na spotkaniu, a na końcu wszyscy wejdą i powiedzą „tadam – niespodzianka!”. Takie podejście oznacza, że uczył się polityki z filmów, i do tego słabych. Nie wiem, co tam robi Władysław Kosiniak-Kamysz. Dla opozycji takie pomysły to jest fatalna informacja, bo w Polsce panuje system wyborczy D’Hondta. Dlatego partia, która zamyka peleton, ale wchodzi do Sejmu, kasuje ewentualne zwycięstwo Zjednoczonej Prawicy. Polityka jest sztuką możliwości, w którą gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Jeżeli mamy słabszą kartę, gorsze przygotowanie i słabszy zespół, to staramy się zagrać „pod silniejszego”. Może to genialny plan długiej drogi, na co wskazuje nazwa partii Szymona Hołowni – Polska 2050. Tylko po drodze tego marszu można upaść. Jeżeli znowu wygrałaby ZP, to wszystkie reguły gry zostaną kompletnie zatarte. Erdogan dzień po wygranych wyborach zlikwidował dwie stacje radiowe i jeden portal. W Polsce będziemy mieć do czynienia z wariantem węgierskim lub tureckim. Dlatego to Donald Tusk ma wiatr w żagle i gra o całą pulę.

Nie powinien dbać o mniejsze partie, żeby weszły do Sejmu?

Donald Tusk zdaje sobie sprawę, że dobrze by było, żeby Trzecia Droga nie rozbiła się na ścianie lub nie skończyła w ciemnym lesie. Do końca sierpnia wszystko się wyklaruje. Czy jednak Trzecia Droga zawróci i pójdzie z pierwszą drogą. Według mnie najważniejsze dla Tuska jest, żeby sprawować władzę po wyborach, ale chciałby je jeszcze wygrać. Cały czas ma pod ręką koalicję z Lewicą, która zachowuje się bardzo racjonalnie. Być może nauczka sprzed siedmiu lat czegoś ich nauczyła. Jeżeli opozycja nie znajdzie recepty na wspólną drogę, to może być to dla niej one way ticket.

Prezydent składa ostatnio różne projekty ustaw, które mają być odpowiedzią na bieżącą sytuację. To próba zmiany wizerunku?

Pan prezydent walczy o swój wizerunek – raz lepiej, a raz gorzej. Jego wizerunek ostatnio podupadł przez szybki podpis pod ustawą lex Tusk, która według ekspertów jest niekonstytucyjna. Dlatego próbuje teraz wykonać dużo ruchów pobocznych. Podpisanie tej ustawy było katastrofą wizerunkową, ale jeszcze gorszym działaniem było jego późniejsze wystąpienie w kole gospodyń wiejskich, gdzie nakrzyczał na wszystkich – opozycję i całą Europę. Było widać, że nerwy mu puściły.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Marcin Mastalerek o Donaldzie Tusku: My wiemy, że on jest prorosyjski
Polityka
PiS, KO i Lewica rzucają poważne siły na wybory do europarlamentu. Dlaczego?
Polityka
Sondaż: Kto wygra wybory do PE? Polacy wskazują wyraźnego faworyta
Polityka
„Nie chcemy polexitu, tylko reformy Unii Europejskiej”. Konwencja wyborcza PiS
Polityka
Rada ministrów na śmieciówkach. Jak zarabiali członkowie rządu w zeszłym roku?