Pomimo szybkiego wzrostu wynagrodzeń w ostatnich latach prawie 22 proc. pracowników w Polsce zarabia co najwyżej dwie trzecie przeciętnej krajowej stawki godzinowej – wynika z opublikowanych w poniedziałek danych Eurostatu za 2018 r.
Grupa nisko wynagradzanych pracowników jest u nas zdecydowanie większa niż średnio w całej Unii, gdzie wynosiła wtedy 15,3 proc. Większa była tylko na Łotwie (23,5 proc.), na Litwie i w Estonii. Najmniejszy udział nisko wynagradzanych pracowników, nieprzekraczający 9 proc., był w Szwecji (3,6 proc.) i w Portugalii (4 proc.).
Według Eurostatu najwięcej pracowników o niskich zarobkach jest wśród słabiej wykształconych osób na umowach terminowych i wśród młodych ludzi.
Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomistka z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW, zwraca uwagę, że wysoki udział pracowników o niskich zarobkach może być też efektem szarej strefy, której wartość w 2018 r. firma EY szacowała na 10,8 proc. PKB. Szczególnie w mikrofirmach pracownicy często mają zapisane w umowach jak najniższe wynagrodzenia, a resztę zarobków dostają do ręki. W ten sposób firmy obniżają koszty działalności, a pracownicy podwyższają realne zarobki, które należą do najniższych w Unii.
Według Eurostatu w 2018 r. przeciętna płaca w przeliczeniu na godzinę wynosiła w Polsce 5 euro, jedną piątą stawki w Danii i nieco ponad jedną trzecią stawki w Niemczech. Również biorąc pod uwagę siłę nabywczą (PPP), płace w Polsce to około połowy tych w Niemczech.