W administracji państwowej, czyli wszystkich instytucjach podlegających rządowi, pracowało w zeszłym roku 181,1 tys. osób. To mniej więcej tyle ile w 2015 r., co wskazuje, że PiS ani nie odchudził, ani nie powiększył już i tak sporej grupy urzędników w Polsce. Ale za to zadbał, by lepiej zarabiali.

Przeciętne wynagrodzenie w tym sektorze wynosiło w ubiegłym roku 5435 brutto na miesiąc, czyli o 7,3 proc. więcej niż rok wcześniej (o ok. 370 zł więcej). Tak dużych podwyżek zatrudnieni w administracji centralnej nie dostali już od lat. Ale warto przypomnieć, że rząd zdecydował, by właśnie w zeszłym roku zwiększyć wydatki na wynagrodzenia o ponad 2 mld zł, dla tych grup pracowniczych, które – co do zasady – od 2010 r. były objęte tzw. zamrożeniem wynagrodzeń. Co ciekawe, w tym roku płace mają się zwiększyć o ok. 1,3 proc. (na co zarezerwowano 1,4 mld zł), zaś w 2018 r. mają zostać ponownie zamrożone. W kolejnych latach wrócić ma tzw. indeksacja inflacyjna.

O podwyżkach w 2016 r. decydował nie tyle jeden wskaźnik, ile szefowie poszczególnych jednostek. Stąd mogą wynikać znaczne różnice w dynamice wzrostu płac w administracji państwowej w poszczególnych regionach. Z danych GUS wynika, że w woj. świętokrzyskim i wielkopolskim przeciętne płace w tym zakresie zwiększyły się aż o ponad 14 proc. Ale jeszcze rok temu były tam rzeczywiście bardzo niskie (odpowiednio 4,1 tys. zł i 4,3 tys. zł, przy średniej ponad 5 tys. zł).

Za to na Mazowszu i Śląsku wzrost wyniósł poniżej 6 proc. Ale w woj. mazowieckim (gdzie pracuje co trzeci urzędnik w kraju) przeciętne zarobki wynoszą aż 6,3 tys. zł. Średnią zapewne podwyższa rzesza ministrów i prezesów oraz wiceministrów i wiceprezesów, a także dyrektorów itp. najważniejszych państwowych instytucji. Oni zarabiają najlepiej.

Z kolei samorządy są znacznie większym pracodawcą niż rząd, ale za to mniej hojnym. W zeszłym roku w różnych gminnych, powiatowych i wojewódzkich urzędach pracowało ok. 265 tys. osób (dwa razy więcej niż w urzędach centralnych). W porównaniu z 2015 r. to wzrost o 1 proc. Przeciętnie płaca wyniosła ok. 4,49 tys. zł (o 2,2 proc. więcej) i była o 950 zł mniejsza niż w sektorze rządowym.