Kushner stoi na czele delegacji USA przebywającej w tym tygodniu na Bliskim Wschodzie. Delegacja ma odwiedzić m.in. Jerozolimę, a jej celem jest szukanie poparcia przed konferencją w Bahrajnie, na której Kushner ma przedstawić pierwszą część przygotowanego przez administrację Trumpa planu pokojowego, który ma zakończyć konflikt izraelsko-palestyński.
Król Jordanii, który miał być - jak twierdzą jego doradcy - "głęboko zaniepokojony tym planem", powiedział Kushnerowi, że Izrael musi wycofać się z Zachodniego Brzegu okupowanego przez ten kraj od 1967 roku.
Jordania obawia się, że plan może zakładać rezygnację z dwupaństwowego rozwiązania, wspieranego przez ONZ i większość krajów świata. Palestyńczycy chcieliby w ramach takiego rozwiązania stworzyć niepodległe Państwo na terenie Zachodniego Brzegu, Jerozolimy wschodniej i Strefy Gazy. Wszystkie te tereny są okupowane przez Izrael od czasu wojny sześciodniowej.
Przedstawiciele Jordanii obawiają się również, że plan podważy rolę króla Abdullaha jako opiekuna muzułmańskich i chrześcijańskich świętych miejsc w Jerozolimie. Jordania jest bardzo wrażliwa w kwestii zmian statusu Jerozolimy, po tym jak Trump w grudniu 2017 roku podjął decyzję o uznaniu zachodniej Jerozolimy za stolicę Izraela.
Trump twierdzi, że przygotowany przez USA plan pokojowy będzie "umową stulecia", ale Palestyńczycy bojkotują administrację Trumpa od czasu uznania przez Waszyngton Jerozolimy za stolicę Izraela.