Wydawało się, że zakończenie tlącej się od pięciu lat wojny jest bliskie. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odbył już trzy dłuższe rozmowy telefoniczne z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem, ostatnio zadzwonił na Kreml po głośnej wymianie jeńców.
Władze w Moskwie odnotowały nawet, że nowy prezydent w Kijowie „demonstruje gotowość do kompromisów", a rosyjskie i ukraińskie media wróżyły szybkie spotkanie przywódców czwórki normandzkiej (Ukrainy, Rosji, Francji i Niemiec). Miało odbyć się już we wrześniu w Paryżu. Kreml zażyczył sobie, by przed tym spotkaniem strony „zatwierdziły na piśmie" tzw. formułę Steinmeiera, dotyczącą zakończenia wojny w Donbasie.
Zaskoczyć Moskwę
W Kijowie nikt temu nie zaprzeczał. Szef ukraińskiej dyplomacji Wadym Prystajko przyznał nawet w środę, że parafował ten dokument podczas spotkania doradców „czwórki normandzkiej" w Berlinie 2 września. Ostatecznie miał go podpisać w środę wieczorem były prezydent Ukrainy Leonid Kuczma, który reprezentuje Kijów w grupie kontaktowej w Mińsku. Nie podpisał i postawił warunki, na które nie zgodziła się Moskwa. Negocjacje utknęły w ślepym zaułku.
Zaproponowana jeszcze w 2015 r. przez ówczesnego szefa niemieckiej dyplomacji Franka-Waltera Steimeiera (dziś prezydent) formuła polega na tym, że w niekontrolowanej obecnie przez Kijów części Donbasu miałyby się odbyć wybory samorządowe i tego samego dnia ukraiński parlament miałby zgodzić się na ustawę dotyczącą „specjalnego statusu" dla tej części wschodniej Ukrainy. Następnie, gdyby misja OBWE uznała w ostatecznym raporcie te wybory za uczciwe i demokratyczne, status miałby obowiązywać na stałe. Tak wynika z projektu dokumentu, który w czwartek opublikował rosyjski dziennik „Kommiersant". Do ostatniej chwili Moskwa była przekonana, że Kijów podpisze się pod tym dokumentem.
Najpierw granica
Wszystko zaczęło się sypać, gdy Kuczma nagle zażądał, by najpierw wycofano stamtąd rosyjskich żołnierzy. Ukraińska straż graniczna miałaby z kolei powrócić na niekontrolowany obecnie przez Kijów kilkusetkilometrowy odcinek granicy. Można jedynie się domyślać, dlaczego w Kijowie przez ostatnie tygodnie nikt głośno o tym nie wspominał, a ukraińscy dyplomaci, milcząc, przytakiwali kolejnym wypowiedziom moskiewskich urzędników. Niewykluczone, że zachowując milczenie i dając Moskwie nadzieję na „kompromis w kwestii Donbasu" na warunkach Rosji, Kijów nie chciał zakłócić procesu uwolnienia jeńców, w tym skazanego na 22 lata łagrów reżysera Ołeha Sencowa. Jedno jest pewne: 81-letni Kuczma mocno zaskoczył wysłanników Kremla w Mińsku.