Na starcie kluczowego tygodnia dotyczącego wyborów prezydenckich PiS poszukuje nowej ścieżki, która doprowadziłaby do organizacji wyborów 23 maja. Metodą mieszaną: częściowo tradycyjnie w lokalach wyborczych, częściowo korespondencyjnie. Jak wynika z naszych rozmów, władze PiS poważnie rozważają wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, który taki scenariusz by umożliwił. Głosowanie w ten sposób umożliwiły przyjęte przez Sejm jeszcze pod koniec marca przepisy. Później PiS przeforsował jednak w Sejmie ustawę o głosowaniu korespondencyjnym, którą zajmuje się teraz Senat. W tym tygodniu ta ustawa ma wrócić do Sejmu.
Porozumienie bez zmian
Z naszych informacji wynika, że w Porozumieniu Jarosława Gowina – mimo wielokrotnych rozmów, przekonywania za pomocą różnych argumentów – nie ma zmian, jeśli chodzi o sprzeciw wobec wyborów 10 maja. – Nadal jest grupa, która może zablokować ustawę, jeśli w czwartek dojdzie do głosowania nad nią – mówi nasz rozmówca. W tej sytuacji PiS postanowił poszukać innej drogi organizacji wyborów. A politycy obozu władzy coraz bardziej otwarcie mówią, że data 10 maja jest nie do utrzymania. – Rzeczywiście, 10 maja wydaje się w tej chwili datą bardzo trudną do przeprowadzenia – przyznał w niedzielę na antenie Polsat News Andrzej Dera, minister w Kancelarii Prezydenta. W ubiegłym tygodniu premier Mateusz Morawiecki wspominał o 17 lub 23 maja jako alternatywie. Przepis umożliwiający marszałek Sejmu Elżbiecie Witek zmianę terminu znajduje się jednak w ustawie, na którą nie chce zgodzić się Porozumienie. W każdej chwili PiS mógłby wprowadzić stan klęski żywiołowej, co odsunie wybory, ale politycy obozu władzy wykluczają w tej chwili ten scenariusz. Jak jednak pisała „Rzeczpospolita", w trakcie rozmów ta opcja również się pojawiała.
KO o Szumowskim
W trakcie długiego majowego weekendu pojawiły się informacje, że sejmowa opozycja ma wspólne stanowisko i chce w ekspresowym tempie zmienić prawo razem z PiS, tak by umożliwić wybory 23 maja. Temu stanowczo jednak zaprzeczyli politycy Platformy. „Dementuję – nie ma zgody na majowy termin głosowania. Wybory muszą być uczciwe i bezpieczne. Rozważanie pójścia do urn w szczycie epidemii to szaleństwo" – napisał w sobotę lider PO Borys Budka.