Miasto nie chce oddać dzieci

Państwo Beta, którzy do piątku prowadzili rodzinny dom dziecka, muszą go opuścić i zwrócić miastu wszystkie sprzęty. Nie chcą pogodzić się z tą decyzją

Publikacja: 04.12.2007 02:19

Dramat w rodzinie państwa Betów zaczął się 30 listopada. Ratusz wypowiedział dyrektorce Izie Beta, umowę na prowadzenie placówki i kazał spakować rzeczy piątki rodzeństwa. Dzieci w wieku od trzech do 13 lat zostały zabrane wprost ze szkoły i przedszkola, i tymczasowo umieszczone w ośrodku wypoczynkowym.

Państwo Beta muszą się wyprowadzić z mieszkania. Wczoraj zaczęła się tam inwentaryzacja sprzętu. Urzędnicy zapowiadają, że dzieci wrócą do placówki, ale już z inną kadrą.

Czy taki krok był konieczny?

– Tak. Zrobiliśmy to dla dobra dzieci – twardo tłumaczył wczoraj dziennikarzom wiceprezydent Włodzimierz Paszyński. – Nie wiedzieliśmy, co w tym domu się dzieje, nie byli tam wpuszczani pracownicy Warszawskiego Centrum Pomocy Rodzinie, a nawet prawny opiekun. Jeśli stałoby się coś złego, to kto by odpowiadał?

Ale to niejedyny zarzut. Drugi dotyczył rozrzutności Betów.

– Koszt utrzymania jednego dziecka wynosił w tym domu ponad 4,5 tys. zł miesięcznie. Oprócz dyrektorki i jej męża, do sprzątania była zatrudniona ich biologiczna córka, a ostatnio państwo Beta zażądali wynagrodzenia za 1160 godzin nadliczbowych. Jak wynika z opinii naszych prawników, pieniądze im się nie należą – wyliczała dyrektor WCPR Jolanta Sobczak. Dodała, że wydatki nie były konsultowane, choćby fotelik samochodowy za 600 zł.

Psychologowie zajmujący się rodzicielstwem zastępczym przyznają, że brak współpracy rodziców z urzędnikami jest powodem do rozwiązania umowy.

– Tam, gdzie nie ma kontroli, często zaczyna się źle dziać – przyznaje Krzysztof Skarzyński, prowadzący szkolenia dla rodziców zastępczych w towarzystwie Nasz Dom. Dodaje jednak, że rozwiązanie placówki zawsze jest dramatem.

– Ale zarzuty ratusza to wierutne kłamstwa – tłumaczy zdenerwowany mąż dyrektorki Darek Beta, zatrudniony w rodzinnej placówce jako wychowawca. – Żadnej złotówki nie mogliśmy wydać bez zgody, a teraz traktuje się nas jak złodziei, którzy na cudzych dzieciach chcieli się dorobić. To zemsta, bo byliśmy niewygodni. Konsekwentnie domagaliśmy się egzekwowania praw wynikających z zatrudnienia, np. uważamy, że należą się nam godziny nadliczbowe.

Zapowiadają wystąpienie do sądu pracy i cywilnego. Walczą też o dzieci. – Wystąpiliśmy do rzecznika praw dziecka z prośbą o mediację – mówi pan Darek.

Szefowa Mazowieckiej Fundacji Rodzin Zastępczych Joanna Gruszczyńska przyznaje, że z rodzicielstwem zastępczym są kłopoty. – Nie ma jasnych przepisów, jakie prawa i obowiązki mają pracownicy rodzinnych domów dziecka i miejscy urzędnicy – mówi. – Interpretacja jest dowolna. Tylko, że cierpią na tym głównie dzieci. Nie tylko zabrane, ale i te własne przyglądające się dramatowi rodziców. ?

TomaszPolkowski, prezes towarzystwa Nasz Dom

Konflikt między pracownikami rodzinnych domów dziecka a urzędnikami nie jest rzadkością. Wynika po części z niezrozumienia idei tworzenia takich ośrodków. To nie są stałe adopcyjne rodziny, ale instytucje czasowe, które mają pomóc dzieciom w konkretnej sytuacji życiowej, do czasu powrotu do rodziców biologicznych. Plan takiej pomocy powinien być opracowany wspólnie przez rodziców zatrudnionych w placówce i urzędników. Ale w praktyce często jest tak, że urzędnicy zamiast pomagać, tylko kontrolują placówki. A pozostawieni bez wsparcia zastępczy rodzice mniej chętnie wpuszczają ich do domu. Od urzędu egzekwują jedynie należne im środki. Praktyka pokazuje też, że przy złej współpracy z urzędem rodzice nasilają roszczenia, domagając się np. dodatkowych pieniędzy.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

m.gorecka@rp.pl

Dramat w rodzinie państwa Betów zaczął się 30 listopada. Ratusz wypowiedział dyrektorce Izie Beta, umowę na prowadzenie placówki i kazał spakować rzeczy piątki rodzeństwa. Dzieci w wieku od trzech do 13 lat zostały zabrane wprost ze szkoły i przedszkola, i tymczasowo umieszczone w ośrodku wypoczynkowym.

Państwo Beta muszą się wyprowadzić z mieszkania. Wczoraj zaczęła się tam inwentaryzacja sprzętu. Urzędnicy zapowiadają, że dzieci wrócą do placówki, ale już z inną kadrą.

Pozostało 86% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska