Chcesz wybudować dom? Postanowiłeś zajrzeć na stronę internetową miasta, by sprawdzić, na co pozwala plan zagospodarowania? Lepiej nie licz, że witryna ci w tym pomoże. Choć prawo nakazuje publikować w internetowym Biuletynie Informacji Publicznej uchwały Rady Warszawy, stołeczni urzędnicy swobodnie traktują te przepisy.
Pan Marcin chciał się dowiedzieć, czy może założyć kraty w oknie mieszkania przy ul. Zwycięzców. – Potrzebowałem do tego planu zagospodarowania Saskiej Kępy – opowiada. – Wiedziałem, że niedawno radni go przyjęli, znalazłem go w Internecie na stronie www.um.warszawa.pl. Jednak po wydrukowaniu okazało się, że mam stos nieprzydatnej makulatury. Urzędnicy opublikowali liczący prawie sto stron tekst uchwały tłumaczący, jak należy rozumieć to, co narysowali planiści. Rysunku już nie umieścili – denerwuje się.
– Sam tekst planu do niczego nie służy, jest tylko opisem do rysunku – wyjaśnia Maria Sołtys ze Stowarzyszenia Architektów Polskich.
O tym, że załączniki graficzne to istotna część dokumentu, wiedzą w ukraińskiej Odessie, dokąd w zeszłym roku wybrała się delegacja z warszawskiego ratusza, by uczyć urzędników..., jak właściwie informować obywateli.
– Zawsze zamieszczamy w Internecie wszystkie załączniki graficzne – zapewnia nas dziś Irina Tkacz z rady miasta Odessa. – Inaczej w ogóle można by takiego dokumentu nie pokazywać.