Zbladła muzyczna moc Roisin Murphy

Trudno oderwać od niej wzrok. Jest piękna, intrygująca, przy każdym utworze zmienia strój, barwę głosu. Ale w sobotę wszystko to nie wystarczyło – występ w Stodole pozbawiony był silnych emocji

Publikacja: 28.01.2008 02:06

Zbladła muzyczna moc Roisin Murphy

Foto: Rzeczpospolita

Dotychczasowymi wizytami w Polsce Roisin Murphy przyzwyczaiła nas do magnetyzujących spektakli, w których oryginalny muzyczny styl w połączeniu z jej charyzmą zapierał dech. Tym razem tchu nie wstrzymałam, chwilami było zaskakująco nudno.

Najpierw z kulis dobiegł jej głos: „Czujecie to?” – śpiewała, każąc nam szykować się na pełne wrażeń widowisko. Weszła na scenę nonszalanckim krokiem, ucharakteryzowana na kobietę zawieszoną między przeszłością i przyszłością. Przypominała hollywoodzką gwiazdę lat 30., ale ta klasyczna elegancja przeplatała się z nowoczesnymi ozdobami, futurystycznymi wizualizacjami i komputerowym brzmieniem. Murphy unika schematów, utrzymując swój show w stylistyce kosmicznego retro. Tym razem prezentowała je w barwnej, igrającej z kiczem lat 80. konwencji, dobrze oddającej klimat jej drugiej solowej płyty „Overpowered” – bardziej tanecznej i lżejszej niż poprzednie nagrania. Jednak koncert, zamiast wydobyć bogactwo muzyczne albumu, spłaszczył jego brzmienie. Razem ze słabym nagłośnieniem i niemożnością docenienia producenckich technik – w muzyce klubowej kluczowych – zniknęła gdzieś niepowtarzalność Murphy. Wyjątkowej artystki, która wie, jak tchnąć w elektronikę magię i wielkie emocje.

Początkowy zachwyt publiczności wystarczył na dwa utwory: mocną, dyskotekową „Cry Baby” i melodyjną „You Know Me Better”, po której Murphy pokazała swój taniec – electric boogie połączone z kobiecym seksapilem i ostrością gestów nastolatki. Dostała za tę próbkę gigantyczne brawa. Już chwilę potem napięcie opadło. Piosenka „Checkin on Me”, która na płycie brzmi jak drapieżna manifestacja niezależności, na żywo straciła moc, podobnie było w przypadku innych utworów, choćby „Movie Star”. Murphy śpiewała „na pół gwizdka”, nie czuła się swobodnie, kryła to, przyjmując efektowne pozy.

Lepiej poszła jej rapowana „The Truth” oraz „Dear Miami”, gdy na tle delikatnie zarysowanego podkładu pokazała wreszcie swój główny atut – gładki i przejrzysty głos.

Pięknie zabrzmiał w balladzie „Scarlet Ribbons”, jakby płynął daleko w przestrzeń, choć Stodoła była wypchana po brzegi i dźwięki dosłownie grzęzły w tłumie. Znów przekonaliśmy się, ile tracimy z braku komfortowej sali koncertowej. Stodoła to klub rockowy, nieprzystosowany do prezentowania elektroniki. Scena była za ciasna, stłamszona oprawa wizualna koncertu wypadła blado, zabrakło nawet kulis, w których wokalistka mogłaby się przebierać, musiała to robić na naszych oczach.

Utraciliśmy więc teatralny walor koncertu, ale niedosyt wywołała przede wszystkim sama artystka. Była pochłonięta prezentowaniem kolejnych tricków – strojów i gestów, ale śpiewała bez zaangażowania. W programie wieczoru zbyt dużo było zmian i atrakcji, sama muzyka pozostała ich tłem. Rozczarowanie jest tym większe, że talent i możliwości Murphy widać gołym okiem. Byliśmy o krok od niesamowitego wydarzenia.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorkip.wilk@rp.pl

Dotychczasowymi wizytami w Polsce Roisin Murphy przyzwyczaiła nas do magnetyzujących spektakli, w których oryginalny muzyczny styl w połączeniu z jej charyzmą zapierał dech. Tym razem tchu nie wstrzymałam, chwilami było zaskakująco nudno.

Najpierw z kulis dobiegł jej głos: „Czujecie to?” – śpiewała, każąc nam szykować się na pełne wrażeń widowisko. Weszła na scenę nonszalanckim krokiem, ucharakteryzowana na kobietę zawieszoną między przeszłością i przyszłością. Przypominała hollywoodzką gwiazdę lat 30., ale ta klasyczna elegancja przeplatała się z nowoczesnymi ozdobami, futurystycznymi wizualizacjami i komputerowym brzmieniem. Murphy unika schematów, utrzymując swój show w stylistyce kosmicznego retro. Tym razem prezentowała je w barwnej, igrającej z kiczem lat 80. konwencji, dobrze oddającej klimat jej drugiej solowej płyty „Overpowered” – bardziej tanecznej i lżejszej niż poprzednie nagrania. Jednak koncert, zamiast wydobyć bogactwo muzyczne albumu, spłaszczył jego brzmienie. Razem ze słabym nagłośnieniem i niemożnością docenienia producenckich technik – w muzyce klubowej kluczowych – zniknęła gdzieś niepowtarzalność Murphy. Wyjątkowej artystki, która wie, jak tchnąć w elektronikę magię i wielkie emocje.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!