Jeszcze niedawno polscy politycy mówili, że za zgodę na rozmieszczenie elementów tarczy antyrakietowej USA będzie stacjonowało w naszym kraju co najmniej kilka baterii rakiet Patriot. Szef dyplomacji Radosław Sikorski mówił o sześciu, a minister obrony narodowej Bogdan Klich o trzech lub czterech.
Stanęło na jednej, która wyposażona będzie w ok. 90 rakiet. Wojskowi i eksperci zgodnie twierdzą, że w niewielkim stopniu zwiększy ona bezpieczeństwo kraju.
– Zainstalowania jednej baterii nie można traktować jako wariantu, który rozwiąże problem obrony powietrznej kraju – ocenia gen. Roman Polko, były dowódca GROM i były wiceszef BBN. Jego zdaniem, aby skutecznie chronić Polskę przed rakietami krótkiego i średniego zasięgu, należałoby zainstalować co najmniej dziesięć takich baterii. – Musiałyby stacjonować m.in. w stolicy, na Śląsku, Mazurach, Pomorzu – wylicza.
– Jedna bateria nie obroni nawet stolicy, a już wiemy, że prawdopodobnie będzie stacjonować w jej pobliżu – dodaje Wojciech Łuczak, ekspert wojskowy z agencji Altair. – Aby taki system był skuteczny, musi chronić najważniejsze centra. Jest instalowany w kierunku spodziewanego ataku. Nie można tego ustawienia zmienić, chyba że minimalnie – zaznacza.
W dodatku, jak okazało się po amerykańskich próbach w warunkach bojowych, tylko połowa patriotów dosięga celu.