Po kiju, jakim były rosyjskie groźby wywołane planami budowy tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach, przyszedł czas na marchewkę. Rosyjska agencja Interfax, powołując się na anonimowe źródło w Sztabie Generalnym, poinformowała, że Rosja zawiesza realizację planów rozmieszczenia w obwodzie kaliningradzkim rakiet balistycznych. – To reakcja na zmianę polityki nowej administracji USA w sprawie tarczy – mówił przedstawiciel sztabu.
Kilka godzin później pojawiło się sprostowanie rosyjskiego Ministerstwa Obrony. Dementi dotyczyło jednak pojawiających się w mediach informacji, że Rosja wstrzymuje rozmieszczanie rakiet. – Jak można mówić o wstrzymaniu czegoś, czego jeszcze nie rozpoczęto – powiedział przedstawiciel ministerstwa agencji ITAR-TASS. Podkreślał jednocześnie, że rakiety Iskander miały być rozmieszczone dopiero wtedy, gdyby Amerykanie wybudowali w Polsce i Czechach swoje bazy, czyli nie wcześniej niż w 2013 roku.
Rosyjski ekspert wojskowy Wiktor Litowkin przyznaje, że pierwszy komunikat mógł być niejasno sformułowany, ale intencja jest jasna. – Rosyjskie władze chciały pokazać, że rezygnacja z projektu się opłaci – mówi „Rz” Litowkin.
Na informacje płynące z Rosji pozytywnie zareagowały zarówno USA, jak i NATO. Polskie władze nie chciały natomiast ich komentować. Premier Donald Tusk, który przebywa na forum gospodarczym w Davos, zapowiedział, że podczas dzisiejszego spotkania z premierem Putinem spyta go, czy doniesienia są prawdziwe.
Rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew straszył rozmieszczeniem iskanderów 5 listopada, w dniu ogłoszenia wyniku wyborów w USA . Kilka tygodni później premier Władimir Putin stwierdził, że Moskwa odstąpi od tych kroków, jeśli administracja Baracka Obamy zrezygnuje z tarczy w Polsce i Czechach.