Ostatnie miejsce na liście jest niemal tak zaszczytne jak pierwsze. W wyborach do Parlamentu Europejskiego traci jednak na znaczeniu w przypadku mniejszych komitetów. Bo gdy w stolicy walka toczy się o pięć mandatów, wiadomo, że szanse mają tylko giganci.
Ale pytani przez nas warszawscy kandydaci zgodnie przyznają, że 10. pozycja na liście im odpowiada.
Najmłodszy w tym gronie jest 35-letni Sebastian Kozłowski (Centrolewica), najstarszy – Tadeusz Ross (PO) – 71 lat.
Poza przedstawionymi obok „ostatkami” największych komitetów z 10. pozycji startują też w Warszawie – pisarz, archeolog Andrzej Pilipiuk (UPR), przedsiębiorca Piotr Strzembosz (Prawica PR), prawnik Waldemar Nowowiejski (Samoobrona), wykładowca akademicki Stanisław Domański (Libertas) i kucharka Barbara Belka (Polska Partia Pracy).
Piotr Gadzinowski (SLD) od czterech lat startuje z ostatniej pozycji do Sejmu i tylko raz (rok temu) mu się nie udało. Założył nawet nieformalny Klub Ostatnich Miejsc. Nie przystąpiła do niego Anna Sikora (PiS), choć mogłaby. – Też już staję się weteranką. W wyborach do Sejmu ostatnie miejsce przyniosło mi szczęście – przypomina.