Choć wczoraj minął rok od czasu, gdy przy błyskach fleszy Condoleezza Rice i Radosław Sikorski podpisali umowę w sprawie budowy bazy tarczy antyrakietowej, Polska wciąż jej nie ratyfikowała. Nadal przeciągają się też negocjacje w sprawie warunków stacjonowania wojsk USA. Dlaczego Warszawa i Waszyngton tak długo nie potrafią się porozumieć?
– Odnoszę wrażenie, że w dużej mierze wynika to z naszego niezdecydowania – mówi „Rz” analityk, gen. Stanisław Koziej. Były wiceminister obrony narodowej zaznacza, że Warszawa zbyt długo czeka z ratyfikacją. – Powinniśmy to zrobić, gdy tylko Rice i Sikorski podpisali tę umowę. Wtedy moglibyśmy się domagać od USA sfinalizowania sprawy. Tymczasem Polska nie wykazuje tarczą wielkiego zainteresowania – dodaje.
Z budową tarczy w Polsce i radaru w Czechach nie spieszy się też administracja Baracka Obamy. Na polecenie nowego amerykańskiego prezydenta Pentagon prowadzi przegląd systemu obrony przeciwrakietowej, który ma pokazać, czy tarcza w Europie Środkowo- Wschodniej okaże się skuteczna i czy ten wydatek będzie się opłacał. A chodzi oczywiście o duże pieniądze. Biuro Rozliczeń Rządu (GAO) szacuje, że budowa baz w Europie może kosztować miliard dolarów. Pieniądze to zaś niejedyny problem. Przeciw budowie amerykańskiej tarczy w Polsce i w Czechach wciąż ostro protestują rosyjskie władze. A Barack Obama ogłosił „zresetowanie” stosunków między Waszyngtonem a Moskwą.
Propozycję, która miałaby zmniejszyć koszty obrony przeciwrakietowej, przedstawił właśnie amerykański Boeing. Inżynierowie tej firmy zaproponowali, by zamiast budować wielkie silosy z rakietami, stworzyć mobilną tarczę antyrakietową. Według Reutersa specjalny system ważyłby 21,5 tony i mógłby zostać w każdej chwili zapakowany do samolotu Boeinga i przeniesiony do którejś z baz NATO, gdzie akurat najlepiej chroniłby przed zagrożeniem. Jednocześnie miałaby to też być recepta na lęki Rosjan, bo amerykańscy żołnierze nie musieliby stacjonować w Europie Środkowo-Wschodniej.
– Nie jestem przekonany, że tak by było. Nie wierzę bowiem, by rosyjskie zastrzeżenia wobec budowy systemu obrony przeciwrakietowej w Polsce i w Czechach dotyczyły rzeczywiście tego systemu. Sądzę, że tak naprawdę dotyczą one po prostu zaangażowania USA w projekty dotyczące bezpieczeństwa w Europie Środkowo-Wschodniej. Rosjanie znajdą więc inne powody, by protestować – tłumaczy w rozmowie z „Rz” Baker Spring, ekspert konserwatywnej Fundacji Heritage.