Redzikowo się cieszy: cel to nie my

Amerykanom dziękujemy. Zapraszamy ich, ale jako turystów – mówi wójt gminy, w której miała powstać instalacja antyrakietowa

Aktualizacja: 18.09.2009 04:03 Publikacja: 18.09.2009 04:00

Miejscowi świętują fiasko tarczy antyrakietowej. – Już obstalowałem sobie skrzynkę piwa z tej okazji – śmieje się mieszkaniec Redzikowa Tadeusz Krajnik. Trochę tylko żałuje, że skończy mu się „publicity”. – Bo ja to o tarczy gadałem już nawet z al Dżazirą – opowiada „Rz”.

[srodtytul]Nowe Westerplatte[/srodtytul]

Redzikowo pod Słupskiem kiedyś było zakochane w armii. Były tu prawie 500-hektarowe lotnisko, naszpikowany hangarami brzozowy las, a uszy maltretowały dźwięki o natężeniu 130 decybeli: gdy startowały stąd maszyny 28. Pułku Lotnictwa Myśliwskiego. Kiedy w 1999 r. pułk rozformowano, zapanowała niemal żałoba. Kończył się biznes.

Ale polskie sokoły to jedno, a amerykańskie silosy to drugie. Możliwość budowy tych ostatnich budziła przerażenie. Tak jak widmo baterii patriotów i amerykańskich żołnierzy. Czego jeszcze bali się miejscowi?

[wyimek]Ludzie bali się białaczki od promieniowania, toksyn z paliwa rakietowego i amerykańskich żołnierzy - Tadeusz Krajnik, mieszkaniec Redzikowa[/wyimek]

– Białaczki od promieniowania, toksyn z paliwa rakietowego – wylicza Tadeusz Krajnik, emerytowany chorąży sztabowy z byłego 28. PLM, który dziś cywilnie już ochrania puste hangary lotniska. – No, w ogóle bali się. Mieli zresztą prawo, nie?

Ale największy lęk budziła perspektywa stania sie celem.

– W razie ataku byśmy byli jak Westerplatte – mówi Krajnik. – Ruska rakieta doleci z Kaliningradu w minutę i sześć sekund. Wystarczy? No i to zakłamanie. Wiadomo, że Amerykanie mają przy takich obiektach wielokilometrową strefę bezpieczeństwa. A nam nic o tym nie mówili.

Ludzie zaczęli sprzedawać domy. Ceny nieruchomości leciały na łeb na szyję. Niektórzy mieszkańcy opowiadają, że ostatni rok żyli na walizkach. Że będzie praca?

– Jaka praca? Amerykanie wszystko mają swoje, nic byśmy nie skorzystali – denerwuje się inny rozmówca „Rz”. – Jak przyjeżdżali kopać doły do analiz, czy się geologicznie lotnisko nadaje pod tarczę, to też sami.

[srodtytul]Miało być tak pięknie[/srodtytul]

O Redzikowie jako miejscu lokalizacji amerykańskiej tarczy antyrakietowej po raz pierwszy mówiono w 2007 r. Mieszkańcy i lokalne władze natychmiast zaprotestowali. Rada powiatu słupskiego przyjęła specjalną uchwałę, w której zażądała zmiany lokalizacji tarczy. Politycy pozostali nieugięci. Postanowili jednak miejscowych przekupić licznymi profitami.

– My dziś, w tej sali w Słupsku, nie wynegocjujemy zmiany lokalizacji tarczy – mówił premier Donald Tusk w sierpniu 2008 r. podczas spotkania z mieszkańcami Słupska i Redzikowa.

Premier obiecał m.in. radykalne przyspieszenie budowy dróg i przekazanie samorządom pod inwestycje mienia agencji rządowych. Samorządowcy chcieli jeszcze aquaparku, uniwersytetu, uruchomienia komercyjnego lotniska dla turystów i powiększenia specjalnej strefy ekonomicznej.

Nie przekonało to jednak mieszkańców. Podczas gdy ogół Polaków zaakceptował tarczę (58 proc. poparcia w sondażu „Rz” z lata 2008 r.), mieszkańcy Słupska i okolic byli wciąż przeciw (66 proc. dezaprobaty w sondażu dla„Gazety Wyborczej”).

– Ludzie zawsze godzą się na elektrownię, wysypisko czy fabrykę, pod warunkiem że jest nie u nich, ale u sąsiadów. Myślę, że mieszkańcy Redzikowa też popieraliby tarczę, gdyby miała zostać umieszczona np. w Bieszczadach – twierdzi „Rz” dr Norbert Maliszewski, psycholog społeczny.

– Jestem dziś szczęśliwszym człowiekiem – mówi Mariusz Chmiel, wójt gminy Słupsk, od początku nieprzejednany przeciwnik tarczy w Redzikowie.

– Zawsze mówiłem, że baza tego typu w takim miejscu to nieporozumienie i że ludzie będą tu żyć w ciągłym poczuciu zagrożenia.

Ale z obiecanych przez władzę korzyści rezygnować nie zamierza. Oczekiwania ma jasne.

– Przede wszystkim przyśpieszenie budowy trasy kaszubskiej i drogi krajowej do Ustki – podkreśla Chmiel, który dziś w Warszawie ma podpisać z Bankiem Gospodarstwa Krajowego umowę uruchamiającą dodatkowe pieniądze na lokalny basen. Z MON gmina otrzymała już 58 hektarów ziemi, a Słupska Specjalna Strefa Ekonomiczna – 16 ha.

– Dziś uczczę sukces lampką szampana – mówi wójt Chmiel. – I od razu zabiorę się za problem lotniska, które MON blokowało przez trzy lata. Bo to był stracony czas. Chcemy przejąć te tereny, może powalczyć o lotnisko, takie dla powietrznych taksówek. Mam nadzieję, że teraz pójdzie nam z armią łatwiej.

Amerykanów zaś serdecznie zaprasza, ale turystycznie.

[srodtytul]Aquapark i Murzynka[/srodtytul]

Maciej Kobyliński, prezydent Słupska, w przeciwieństwie do wójta Chmiela, jest zmartwiony. – Z tego, co wiem, nikt kropki nad i nie postawił i ja wciąż nie tracę nadziei, że tarczy się doczekam – wyznaje w rozmowie z „Rz”. I prócz korzyści ekonomicznych wymienia bezpieczeństwo. – Nie było czego się bać. Tarcza powodowałaby, że to miejsce byłoby bezpieczne szczególnie, bo musiałoby być szczególnie chronione.

Ale większość mieszkańców Redzikowa tak długo żyła spekulacjami na temat tarczy, że już zobojętniała.

– Tak? Nie będzie tarczy? Nic o tym nie słyszałam – mówiła spotkana na spacerze z córeczką Katarzyna Iwonicka. – No, ale ja się cieszę. W Redzikowie szukałam spokoju. I niech tak zostanie.

Młodzi ludzie, którzy w sklepie robili zakupy, bardziej niż amerykańską tarczę przeżywają aquapark, który ma zostać otwarty za miesiąc.

– Nareszcie będzie tu jakaś atrakcja. Amerykanie i tak żadnej by nam nie zapewnili. Zamknęliby się w tej swojej bazie i tyle byśmy ich widzieli – mówi chłopak z tlenionymi włosami.

Młoda kobieta z psem macha tylko ręką. – No to mieliśmy swoje pięć minut.

Pan Ryszard, bywalec ławek przed sklepami spożywczymi, chrypi: – No szkoda, bo może Murzynkę bym jakąś zapoznał. Bo wolny jestem.

Mieszkańcy bloków przy dawnym PGR boją się, czy teraz ich domy zostaną docieplone.

– Pieniądze już są na to przyznane, więc mam nadzieję, że nam tego nie odbiorą – mówi starsza kobieta, którą oderwaliśmy od dyskusji z sąsiadką o rencie .

Edyta Kuńska, żona żołnierza, która pracuje w biurze nieruchomości w Redzikowie, dziwi się tylko, że Polacy dają tak sobą pomiatać. – Szkoda, że teraz już o Redzikowie wszyscy zapomną. Z tej tarczy mieliśmy tyle pożytku, że ludzie w Polsce dowiedzieli się, iż taka wieś istnieje. Za to nasz kraj wyszedł na totalnego… no dobrze, powiem to, dupowłaza. Amerykanie pokazali nam, kto tu rządzi.

[i]współpraca Monika Zacharzewska, „Głos Pomorza”[/i]

Miejscowi świętują fiasko tarczy antyrakietowej. – Już obstalowałem sobie skrzynkę piwa z tej okazji – śmieje się mieszkaniec Redzikowa Tadeusz Krajnik. Trochę tylko żałuje, że skończy mu się „publicity”. – Bo ja to o tarczy gadałem już nawet z al Dżazirą – opowiada „Rz”.

[srodtytul]Nowe Westerplatte[/srodtytul]

Pozostało 95% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!