To, co powiedział pułkownik Georg Klein, jest objęte tajemnicą. Wiadomo jedynie, że zdecydował się na złożenie obszernych wyjaśnień, mimo iż toczy się przeciwko niemu postępowanie karne o spowodowanie śmierci wielu afgańskich cywilów. To on wydał we wrześniu ubiegłego roku rozkaz zniszczenia z powietrza dwu uprowadzonych przez talibów cystern z benzyną w pobliżu Kunduzu.
Zginęły co najmniej 142 osoby, w tym wiele dzieci. Okazało się, że mieszkańcy sąsiedniej wioski czerpali w chwili ataku paliwo z unieruchomionych w błocie cystern.
– Mojemu klientowi nie można zarzucić naruszenia prawa międzynarodowego. Działał zgodnie z posiadanymi informacjami – oświadczył Bern Müssig, obrońca pułkownika. Zgodnie z nimi wokół cystern znajdować się mieli jedynie uzbrojeni talibowie.
Media sugerują jednak, że niemiecki dowódca wiedział doskonale o obecności cywilów w pobliżu cystern. – Żaden cel militarny nie uzasadniał pogodzenia się z ofiarami śmiertelnymi wśród ludności cywilnej – ocenił Rainer Arnold, członek komisji z ramienia SPD.
Przypomina, że mandat Bundeswehry w Afganistanie dopuszcza użycie broni jedynie w celach obronnych. Wynika to z faktu, że niemiecka armia nie uczestniczy w Afganistanie w konflikcie zbrojnym, lecz pełni misję stabilizacyjną.