Już nie zadzwonię do Grażyny i Oli

Wspólny występ w roli aniołków PiS rzeczywiście nas połączył – wspomina Joanna Kluzik-Rostkowska, posłanka PiS

Publikacja: 13.04.2010 04:22

Już nie zadzwonię do Grażyny i Oli

Foto: ROL

Rz: Z trzech aniołków PiS została tylko pani.

Joanna Kluzik-Rostkowska, posłanka PiS:

Uświadomiłam sobie w sobotę, że zostałam sama. I z Grażyną Gęsicką, i z Olą Natalli-Świat współpracowałam oczywiście wcześniej, przed wspólnym występem w spotach PiS.

Jako minister pracy w rządzie PiS?

Przede wszystkim, ale byłam nawet przez miesiąc wiceministrem u Grażyny, w jej resorcie rozwoju regionalnego. Z Olą często się kontaktowałam, bo była bardzo ważną osobą w Sejmie z punktu widzenia polityki prorodzinnej, za którą jako minister pracy odpowiadałam. Przewodniczyła Komisji Finansów. Ale bardzo blisko zaczęłyśmy współpracować, gdy stałyśmy się twarzami kampanii wizerunkowej PiS. To nas rzeczywiście połączyło.

Był to dla waszych relacji moment przełomowy?

Od tego się zaczęło. Nasze więzy bardzo się zacieśniły, gdy Grażyna została szefową klubu parlamentarnego. Zaprosiła na kolację mnie i Olę. Chciała, byśmy ją wsparły.

Lojalność, sztama „aniołkowa”?

Tak, choć wolałabym nie używać tego sformułowania „aniołkowa”, szczególnie w kontekście dramatu. Była to lojalność kobiet, które były twarzami kampanii wizerunkowej.

Co wydarzyło się jeszcze podczas tej kolacji?

Gdy obgadałyśmy, co miałyśmy obgadać, Ola opowiedziała o swoim dziadku, który zginął w Katyniu. Przypomniałam sobie o tym w sobotę.

Jak się zmieniło funkcjonowanie waszej trójkowej wspólnoty, gdy Grażyna Gęsicka została szefową klubu?

Gdy chodziło o jakieś sprawy problematyczne, przegadanie czegoś, to najpierw Ola i ja komunikowałyśmy się ze sobą. Uzgadniałyśmy, co nam się wydaje, że należy zrobić. I potem któraś z nas kontaktowała się z Grażyną.

Kiedy rozmawiałyście ostatni raz w trójkę?

W piątek, po głosowaniach. Grażyna poprosiła, byśmy się spotkały pół godziny później, bo ona musi szybko pojechać po paszport.

Co miały panie do omówienia? Może to pani ujawnić?

Nie. Niech to zostanie między nami. Umówiłyśmy się na spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim na najbliższą środę, na godz. 14. Tego samego dnia, w piątek wieczorem rozmawiałam jeszcze z Grażyną przez telefon. A Ola dzwoniła do mnie z parku Łazienkowskiego. W pewnym momencie zamilkła. Spytałam ją: „Ola, co się dzieje?”.

I co się działo?

Powiedziała mi: „Wiesz, takie piękne wiewiórki tu chodzą. Zachwyciłam się nimi. I tyle”. Następnego ranka, gdy dowiedziałam się, że samolot spadł, zaczęło mi się wszystko układać w przerażającą całość. Najpierw przypomniała mi się Grażyna, która przesuwała spotkanie z powodu paszportu, potem powód, dla którego Ola została w Warszawie.

Co było w tym dziwnego?

Ola zawsze, gdy tylko mogła, natychmiast wracała do siebie, do Wrocławia. Zaczęłam dzwonić do jednej i do drugiej. Telefony już milczały.

Czyli nie wiedziała pani jeszcze, że one obie zginęły w katastrofie?

Nie wiedziałam. Tym bardziej że do Katynia wybierało się bardzo dużo osób z PiS. Jedni pociągiem, drudzy samochodem, inni samolotem. Dopóki nie była znana lista pasażerów samolotu do Smoleńska, to my między sobą wykonaliśmy dziesiątki, jeśli nie setki telefonów.

Wróćmy do wydarzeń sprzed ponad roku. Jak to właściwe było z nagraniem „aniołkowego” spotu PiS?

Dowiedziałyśmy się, że mamy w tej roli występować, na dwa dni przed nagraniem. A już w studiu zastanawiałyśmy się, co my tu właściwie robimy. Że do niczego nam jest to niepotrzebne. Po co mamy być jakimiś sławnymi, telewizyjnymi kobietami? Grażyna miała ogromny dystans do siebie, a Olę to wszystko bawiło.

Jak pani, tak po ludzku, czuje się teraz pozbawiona tej „aniołkowej” wspólnoty?

Czuję się, oczywiście, strasznie. Ale tak naprawdę do końca to jeszcze do mnie nie dotarło. Bardzo boję się chwili, gdy znajdę się w ławie poselskiej. A miejsca przede mną będą puste. I wiem, że będą sytuacje, w których będę chciała zadzwonić i do Grażyny, i do Oli, żeby coś przegadać. I wiem, że nie będę mogła zadzwonić.

Wykasowała pani w swojej komórce numery do nich?

Absolutnie nie przyszło mi to do głowy.

—rozmawiała Małgorzata Subotić

Rz: Z trzech aniołków PiS została tylko pani.

Joanna Kluzik-Rostkowska, posłanka PiS:

Pozostało 98% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej