Najnowsza odsłona wewnętrznej próby sił w Platformie Obywatelskiej to niedawna rezygnacja szefa dolnośląskiej PO Jarosława Dudy. Jego miejsce – jako pełniący obowiązki – zajmuje były przewodniczący PO Grzegorz Schetyna. W ten sposób Schetyna będzie mógł uczestniczyć w posiedzeniach zarządu partii. Oczywiście Duda jako jego bliski współpracownik i tak był traktowany jako „oczy i uszy" Schetyny na tym forum. Teraz jednak Schetyna sygnalizuje, że chce mieć większy udział w toczącej się cały czas rozgrywce. Jesienią Platformę czekają wybory regionalne, które obejmują też szefów regionów. „Awans" Schetyny może być więc tymczasowy, ale w żadnym razie nie jest ruchem z przypadku. – Schetyna chce mieć większy ogląd sytuacji i jeszcze częściej próbować utrudniać życie Budce, zwłaszcza poprzez media – twierdzi nasz rozmówca z PO.
Walka Tuska i Schetyny
Tak samo nieprzypadkowe są słowa Schetyny dotyczące hipotetycznego powrotu Donalda Tuska do polskiej polityki. – Obecność i zaangażowanie Donalda Tuska są dziś potrzebne; potrzebny jest nowy początek współpracy środowisk opozycji demokratycznej – stwierdził w Sejmie wrocławski polityk.
Ostatnie tygodnie to powrót na pierwszą linię sporu, który jest powszechny w polskiej polityce, ale też w sferze mediów, biznesu, nauki i wielu innych. Sporu pokoleniowego. W PO (zapewne dla siebie dość niespodziewanie) po jednej stronie barykady wylądowali więc Donald Tusk i Grzegorz Schetyna. To zadziwiający etap, zwłaszcza na tle ich relacji sprzed lat.
Byli przewodniczący partii marzą o większym wpływie na to, co się w PO i polityce dzieje. Każdy z innej pozycji i z innymi intencjami. Ale po drugiej stronie są „młodzi". W tym Rafał Trzaskowski, przewodniczący PO Borys Budka, ekipa ludzi, którzy wygrali ze Schetyną poprzednie rozdanie i walkę o władzę – wybory w partii. Szefem został Borys Budka. Wtedy Schetyna nie zdecydował się na bezpośrednie starcie.
I teraz w PO dość często można spotkać się z opinią, że za opowieściami o niektórych scenariuszach powrotu Tuska do władzy w PO stoi sam Schetyna, który próbuje „dokleić się" do mniej lub bardziej sprecyzowanych planów Tuska, nie mając jednak w tej chwili realnych wpływów w partii.