Jaką hipotezę katastrofy by pan postawił po konferencji międzynarodowej komisji?
Dariusz Szpineta, pilot, instruktor latania:
Nadal niczego nie można wykluczyć, bo nie dowiedzieliśmy się rzeczy bardzo istotnych, np., w którym momencie piloci otrzymali informacje z wieży, przede wszystkim na temat ciśnienia, czy je zrozumieli, czy powtórzyli. Musimy wiedzieć, jak załoga porozumiewała się między sobą: czy ich komunikaty, a co za tym idzie wykonanie czynności było precyzyjne, czy dobrze ze sobą współpracowała.
O jakie porozumiewanie chodzi?
To wiele komend. Precyzyjnie określonych. Pilot podczas podejścia do lądowania czeka na komendę drugiego, który wypatruje ziemi. Podaje współrzędne i – w zależności od tego, czy widzi ziemię – komendę „contact” lub „no contact”. Jeśli pierwszy słyszy „no-contact”, rezygnuje z lądowania. Rozmowy są zarejestrowane w jednej z czarnych skrzynek. Tam trzeba szukać odpowiedzi. Poza tym nie wykluczono też winy kontrolera wieży w Smoleńsku.