Sprawę kradzieży ujawniła w sobotę „Rz” na swoich stronach internetowych. Ktoś użył kart kredytowych jednej z ofiar katastrofy pod Smoleńskiem – sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeja Przewoźnika. Z jego konta zniknęło 6 tys. zł. Kart pierwszy raz użyto jeszcze w dniu tragedii – 10 kwietnia. Ktoś korzystał z nich jeszcze w ciągu dwóch następnych dni.
Wczoraj rzecznik rządu poinformował, że sprawcy już zostali zatrzymani.– Błyskawicznie, także dzięki współpracy z ABW i służb specjalnych Rosji, zostali zatrzymani trzej funkcjonariusze OMON, którzy tego haniebnego czynu się dopuścili – powiedział Paweł Graś w Radiu Zet. Dodał, że sprawców kradzieży zatrzymano już kilka tygodni temu. – Nie informowaliśmy o tym, zostawiając to prokuraturze – wyjaśnił.
Rosjanie na te słowa zareagowali oburzeniem. „Informacje o tym, rozpowszechnione przez niektóre media, nie odpowiadają rzeczywistości. Nikt z pracowników smoleńskiej milicji nie został zatrzymany w związku z opisanymi czynami” – oświadczyło MSW Federacji Rosyjskiej.
Rosjanie poinformowali, że na miejscu katastrofy w pierwszych dniach pracowało około 1 tys. milicjantów, w tym 400 funkcjonariuszy smoleńskiego Urzędu Spraw Wewnętrznych, służby patrolowo-prewencyjnej, OMON i OMSN (innego oddziału specjalnego milicji), a także GIBDD (milicji drogowej). „Działania smoleńskiej milicji na każdym powierzonym jej odcinku doczekały się pozytywnych ocen” – podkreśliło rosyjskie MSW i przypomniało, że p. o. prezydenta Polski Bronisław Komorowski nadał czterem smoleńskim milicjantom wysokie odznaczenia państwowe za ich pracę przy likwidowaniu następstw katastrofy i wyjaśnianiu jej okoliczności. „W związku z tym oskarżenia wysunięte wobec smoleńskich milicjantów wyglądają tym bardziej bluźnierczo i cynicznie” – uznało.
Wcześniej zarzutom pod adresem funkcjonariuszy OMON zaprzeczył Urząd Spraw Wewnętrznych w Smoleńsku.