W 24 godziny minister infrastruktury Cezary Grabarczyk diametralnie zmienił zdanie w sprawie odpłatności za autostradowe obwodnice miast.
Gdy w czwartek zniesienia tych opłat domagali się posłowie PiS, minister tłumaczył, że to niemożliwe. – Prowadzimy analizy, czy można odroczyć, podkreślam, odroczyć termin wprowadzenia opłat o kilka lat – mówił Grabarczyk, sugerując, że dopuszczalnym rozwiązaniem byłoby finansowanie ruchu lokalnego przez samorządy.
W piątek minister ogłosił zupełnie inną decyzję: na najbliższym posiedzeniu rządu ma zostać przedstawiony projekt nowelizacji ustawy o autostradach, w których z opłat na obwodnicach zwolnieni będą kierowcy pojazdów do 3,5 tony.
Sprawa dotyczy Wrocławia, Gliwic, Katowic, Krakowa, Rzeszowa, Tarnowa, Łodzi i Częstochowy. Nowelizacja ma kosztować budżet ok. 1,2 mld zł rocznie. Resort infrastruktury wylicza, że te pieniądze starczyłyby na budowę sześciu obwodnic miast średniej wielkości.
Skąd nagła zmiana planów? – We Wrocławiu kwestia płatnej obwodnicy jednego z najbardziej zakorkowanych miast w Polsce mogła kosztować PO sporo głosów w wyborach prezydenckich – sugeruje poseł PiS Dawid Jackiewicz.