- Tę sprawę musi zbadać prokurator – mówi „Rz" Michał Marcinkiewicz, podkreślając, że decyzja o złożeniu zawiadomienia o przestępstwie „jest nieodwołalna". - Liczę się nawet z rezygnacją z polityki, ale nie pozwolę, by szargano moje dobre imię.
- Czekam spokojnie na to zawiadomienie – odpiera poseł Stanisław Gawłowski, wiceminister środowiska, szef Zachodniopomorskiej PO. - Bo może się okazać, że pan Marcinkiewicz złoży je sam na siebie.
Michał Marcinkiewicz jeden z najmłodszych posłów mijającej kadencji (w wyborach 2007 r. zdobył ponad 22 tys głosów) miał spore szanse, by mandat przedłużyć o cztery lata – miał piąte miejsce na szczecińskiej liście PO do Sejmu. Jednak w środę wieczorem zarząd krajowy PO wykreślił go z listy.
Oficjalnie, bo Marcinkiewicz pospieszył się ze swoją reklamą wyborczą, na dodatek była ona zbyt okazała. - Pan Marcinkiewicz bez zatwierdzonych projektów wydatków reklamował się na billboardach i citilightach jeszcze zanim PO zarejestrowała listy i to w skali znacznie przekraczającej limit, jaki mu przysługiwał – tłumaczy Gawłowski. - Tym samym złamał instrukcje dotyczące kampanii, naraził partię na to, że musielibyśmy albo innym kandydatom zmniejszać limity wydatków, albo mielibyśmy kłopoty z rozliczeniem się potem przed PKW.
Czytaj też na
wsieci.rp.pl