Formalnie celem bliskowschodniego procesu pokojowego jest stworzenie dwóch państw dla dwóch narodów (two-state solution). Sygnały, jakie ostatnio dochodzą z kręgów władz Autonomii Palestyńskiej, świadczą jednak, że straciły one wiarę w możliwość osiągnięcia tego celu. I nie wykluczają, że zażądają w zamian stworzenia jednego państwa dla dwóch narodów (one-state solution).
– Ludzie zaczynają się zastanawiać, jaki sens ma dalsze istnienie Autonomii – powiedział jej prezydent Mahmud Abbas na spotkaniu komitetu Organizacji Wyzwolenia Palestyny. Według agencji AFP Palestyńczycy są sfrustrowani impasem, w jakim znalazły się rozmowy z Izraelem, i zablokowaniem ich wniosku o niepodległość w ONZ.
Zarówno Abbas, jak i inni palestyńscy przywódcy sugerują, że jeżeli szybko nie nastąpi przełom, ogłoszą rozwiązanie Autonomii Palestyńskiej. Stworzonego w 1994 r., na mocy porozumień z Oslo, substytutu państwa, który miał stać się fundamentem dla przyszłej niepodległej Palestyny.
Co wtedy? Odpowiedzi na to pytanie udzielił palestyński premier Salam Fajjad na waszyngtońskiej konferencji American Task Force on Palestine. – Chcemy mieć własne państwo. Jeżeli jednak do tego nie dojdzie, trudno będzie powstrzymać sytuację, w której nasza walka o niepodległość zamieni się w walkę o prawa wyborcze w Izraelu – oświadczył.
Żydzi mniejszością?
Jest to scenariusz, którego wielu Izraelczyków obawia się bardziej niż stworzenia Palestyny. Już obecnie na terenie Izraela obok 5,8 miliona Żydów mieszka 1,6 miliona Arabów. Jeżeli status obywateli otrzymaliby również Palestyńczycy z terytoriów okupowanych (1,7 miliona ze Strefy Gazy i 1,8 miliona z Zachodniego Brzegu Jordanu), stosunek między obydwiema nacjami wynosiłby 5,8 do 5,1.