Zachodnie gospodarki się sypią, a Turcja ma wzrost wyższy niż Chiny. Jaka jest tajemnica tego sukcesu?
Ali Babacan:
Kłopoty krajów rozwiniętych, takich jak USA czy większość krajów Europy, to efekt słabych finansów publicznych i słabego systemu bankowego. W Turcji, jeszcze zanim się pojawił światowy kryzys, zreformowaliśmy system bankowy, zwiększając m.in. nad nim nadzór. Poważnie zmniejszyliśmy też dług publiczny. Gdy nadszedł kryzys, wiele krajów zaczęło wprowadzać programy stymulowania gospodarki przez zwiększanie wydatków publicznych. My staraliśmy się ciąć wydatki. Uznaliśmy, że zaufanie do gospodarki to podstawa. I wygląda na to, że mieliśmy rację. W 2010 roku wzrost gospodarczy wyniósł ok. 9 procent, a w 2011 prawdopodobnie wyniesie około 8 procent. Nie byliśmy zadłużeni, więc powstała dobra atmosfera dla inwestycji, banki chętnie pożyczały pieniądze, a nasi obywatele z optymizmem patrzyli w przyszłość i chętnie wydawali pieniądze. Wzrost jest generowany przez działalność sektora prywatnego, inwestycje i prywatną konsumpcję.