Projekt wizualnie nawiązuje do ściany pamięci wzniesionej w miejscu ludobójstwa dokonanego na polskich oficerach przez NKWD w Katyniu. Pomnik nieopodal lotniska Siewiernyj koło Smoleńska z lotku ptaka kojarzyć się może z cieniem. Elementem planowanego pomnika jest krzyż.
Podoba mi się, że znalazło się tu miejsce na symbol religijny. Robi to lepsze wrażenie niż pomnik na Powązkach, który jest odsakralizowany – mówi "Rz" Magdalena Merta, wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie. Dodaje, że prace budowlane powinny być poprzedzone szczegółowymi badaniami terenu, na którym ma stanąć monument.
– Innymi słowy, chcę, żeby tym razem ziemia rzeczywiście została przesiana na metr w głąb, tak aby rodziny miały pewność, że nie kryje ona szczątków naszych bliskich – mówi Merta.
Chciałaby również, żeby polskie władze zadbały o ochronę tego miejsca, tak aby nie było ono profanowane.
Kornelia Pilch, wdowa po ks. gen. Adamie Pilchu z Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego, jest zadowolona z projektu. – Podoba mi się jego prosta i surowa forma – mówi "Rz".
Zuzanna Kurtyka, wdowa po prezesie Instytutu Pamięci Narodowej prof. Januszu Kurtyce, uważa, że forma artystyczna ma znaczenie drugorzędne. – Dla mnie jest istotne, jakiej treści napis znajdzie się na tym monumencie. Musi to być klarowny przekaz, z którego będzie wynikało, że nasi bliscy nie udali się na jakiś piknik, ale że była to delegacja na najwyższym szczeblu, która jechała, by oddać hołd polskim oficerom pomordowanym w Katyniu – mówi Kurtyka.
Wdowa po gen. Andrzeju Błasiku, dowódcy sił powietrznych, najbardziej ceni prostotę projektu. – Nie znam konkurencyjnych projektów. W tym podoba mi się, że znalazło się miejsce na chrześcijański symbol naszej wiary i nawiązanie do katyńskiej ściany pamięci – mówi "Rz" Ewa Błasik.
Kamień węgielny pod pomnik zostanie wmurowany 10 kwietnia. Polskiej delegacji będzie przewodził minister kultury Bogdan Zdrojewski.