Rząd chce skorzystać na aferze taśmowej PSL i przeforsować ustawę powołującą komitet nominacyjny przy premierze, który rekomendowałby kandydatów do rad nadzorczych państwowych spółek. Ludowcom się to nie podoba. Jak dowiedziała się „Rz", mają już prawie gotowy projekt ustawy o narodowej radzie powierniczej, która byłaby powoływana przez Sejm w celu obsadzania rad nadzorczych państwowych spółek.
– To będzie nasza odpowiedź na powrót PO do komitetu nominacyjnego – tłumaczy rzecznik PSL Krzysztof Kosiński. – Jeżeli Platforma zechce przeforsować ten projekt, to my przedstawimy własną, lepszą propozycję na obsadzanie rad nadzorczych.
Pomysł ludowców jest następujący: Sejm na początku kadencji wybiera członków narodowej rady powierniczej, którzy rekomendują kandydatów do rad nadzorczych kluczowych spółek państwowych.
Radę tworzyliby fachowcy nominowani przez wszystkie kluby, a jej skład odzwierciedlałby układ sił w Sejmie. PSL proponuje, by decyzje w radzie zapadały np. większością dwóch trzecich głosów, żeby uniknąć sytuacji, iż przedstawiciele koalicji rządzącej narzucaliby swoje decyzje personalne przedstawicielom opozycji. Rada kończyłaby swoją pracę wraz z końcem kadencji Sejmu.
– To lepsze rozwiązanie od tego, które przygotowuje PO – przekonuje Kosiński. – Bo przecież chyba lepiej, żeby nadzór właścicielski sprawowała instytucja zależna od władzy ustawodawczej, a nie od premiera.