Afera dachowa bez konsekwencji

Nawet jeśli szef NCS jest winny skandalu, umowę ma taką, że za błędy nie odpowiada

Publikacja: 23.10.2012 03:07

Stadion Narodowy w dniu planowanego meczu Polska - Anglia

Stadion Narodowy w dniu planowanego meczu Polska - Anglia

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Za błędy prezesa Narodowego Centrum Sportu odpowiada wyłącznie spółka, a właściwie Skarb Państwa – wynika z umowy menedżerskiej Roberta Wojtasia, prezesa NCS.

Umowy Wojtasia i jego zastępcy Janusza Kubickiego samoistnie wygasną pod koniec grudnia tego roku. Nawet gdyby premier uznał winę zarządu NCS za skandal z przesunięciem meczu Polska-Anglia i menedżera zdymisjonował, dla Roberta Wojtasia i jego kieszeni nie ma to praktycznie żadnego znaczenia. Kontrakt podpisany w 2008 r. gwarantuje mu nieodwołalność, a rozwiązanie umowy (np. gdyby podał się do dymisji) – pełnię praw nabytych m.in. do miesięcznej odprawy i premii.

Wojtaś ma tak skonstruowaną umowę, że nie odpowiada osobiście także za roszczenia (spada to na Skarb Państwa). A np. PZPN za nierozegrany wtorkowy mecz domaga się miliona złotych.

Wczoraj w Ministerstwie Sportu i NCS zakończyła się kontrola zlecona przez premiera. – W najbliższą środę wnioski zostaną zaprezentowane publicznie – poinformowało „Rz" Centrum Informacyjne Rządu.

Kontrola ma wskazać winnego sytuacji, która doprowadziła do przełożenia meczu eliminacji mistrzostw świata. PZPN i wielu polityków wskazuje na winę Narodowego Centrum Sportu, który jako zarządca stadionu nie przygotował go odpowiednio, czyli nie zamknął dachu przed ulewą. NCS broniło się, że sugerowało, by zasunąć dach, ale nie zgodził się delegat FIFA po konsultacji z przedstawicielami obu drużyn.

– Wina szefów NCS jest bezsporna. To kolejny dowód na złe zarządzanie – ocenia Tomasz Garbowski, poseł SLD. – Ale gdzie jest organ nadzoru, czyli minister Mucha? – pyta.

– Zmiany w spółce muszą nastąpić – wtóruje poseł Tomasz Górski (Solidarna Polska).

Kontrakty menedżerskie Wojtasia oraz Kubickiego podpisane w 2008 r. dotyczyły wyłącznie zarządzenia projektem – budowy stadionu oraz przygotowania do Euro 2012. Zostały podpisane tylko do końca tego roku. Dzięki aneksom z września 2009 r. Wojtaś i Kubicki otrzymali po turnieju 900 tys. zł wynagrodzenia dodatkowego za tzw. sukces końcowy (zarabiali miesięcznie po 26 i 29 tys. zł).

Narodowe Centrum Sportu nie zarabia na siebie. Zyski spółki (np. z wynajmu na mecz czy koncert) zgarnia Ministerstwo Finansów.

Ministerstwo Sportu miało po Euro 2012 przygotować propozycje zmian do kontraktów menedżerskich dla zarządców Stadionu Narodowego z NCS, a przyznawanie premii uzależnić od osiąganych wyników. Dziś takich zapisów ani Wojtaś, ani Kubicki nie mają.

Lista wpadek NCS jest długa. Od opóźnień w budowie (w efekcie odwołany został m.in. mecz o Superpuchar między Legią i Wisłą oraz Polska–Niemcy), po przekroczenie kosztów budowy stadionu (z planowanego 1,2 mld do blisko 2 mld zł). Ministerstwo Sportu spłaca też długi za budowę stadionu firmom podwykonawczym (choć zapłaciło już pełną sumę kontraktu za jego budowę generalnemu wykonawcy).

Wciąż nie wynajęto też większości pomieszczeń i lóż VIP, nie znaleziono także sponsora dla obiektu. Koszt roczny funkcjonowania Stadionu Narodowego to ok. 17–18 mln zł. Ponosi go budżet państwa.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!