Równo 20 lat temu, 19 lutego 1993 roku, dewiza „Bóg, Honor, Ojczyzna" została oficjalnie wprowadzona na sztandary Wojska Polskiego. Jak w ogóle rozumieć pojęcie „honoru"?
Honor wymaga od nas ponoszenia różnych konsekwencji trwania przy własnych wartościach. Np. honorowa jest obrona słabszych, nawet gdy ryzykujemy życiem czy zdrowiem, honorowe jest bycie lojalnym wobec podwładnych i przełożonych, honorowe jest przyznanie się do winy. Honor to rycerskie zachowanie wobec przeciwnika itp. Niedawno np. jeden z polityków zachował się mało rycersko w stosunku do kobiety i od razu tym samym zmobilizował przeciwko sobie większość opinii społecznej. Honor to zachowanie reguł gry, którego oczekujemy od ludzi, nawet jeżeli nie przynosi ono nikomu żadnych korzyści.
Niektórzy twierdzą, że to pojęcie archaiczne. Zachowywać powinniśmy się racjonalnie a nie honorowo...
We współczesnej kulturze i debacie publicznej to pojęcie jest zbyt często deprecjonowane. Honor oczywiście może przybierać groteskowe formy, szczególnie jeżeli istnieje w oderwaniu od pewnych zasad etycznych. Przypomina mi się opowiadanie Josepha Conrada „Pojedynek", które doczekało się ekranizacji Ridleya Scotta, w którym absurdalną niby-honorową potyczkę latami toczą ze sobą dwaj napoleońscy oficerowie. Jednak dziś problemem na pewno nie jest przesadne kierowanie się honorem, ale wręcz przeciwnie: zbyt często kierujemy się własnymi korzyściami. Mamy problem z przesadnym utylitaryzmem.
Z czego to wynika?