Sugeruje pan, że sztuka nie jest dla wszystkich?
Nie jest, ale jeżeli mnie pani zapyta, czy awangardowy teatr jest dla wszystkich, to też odpowiem, że nie. Tak samo jak niszowe kino – obojętnie polskie czy wenezuelskie. Tyle że nie widzę w tym nic złego. Komedie romantyczne też nie są dla wszystkich. Sztuka nigdy nie była – i również dzisiaj nie jest – dla wszystkich.
Jednak propozycji obcowania ze sztuką jest coraz więcej...
Oczywiście, muzea rozbudowują i udostępniają kolekcje dzieł z drugiej połowy XX i początku XXI wieku, mamy takie inicjatywy jak Noc Muzeów, które gromadzą tłumy. Sztuka nowoczesna stała się modna, a międzynarodowe gwiazdy są dziś takimi samymi celebrytami jak piosenkarze czy aktorzy – i echa tego zjawiska dotarły także do nas. To sprawia, że sztuka nowoczesna staje się coraz bardziej popularna, tyle że często na tym traci. Staje się ładnie opakowaną wydmuszką. Bo masowość odbioru nie oznacza realnego zaangażowania. Tak jak wysłuchanie koncertu na Starówce nie oznacza, że ktoś jest melomanem.