Wyprawa Tybet 2013. W gościnie

Publikacja: 07.08.2013 15:08

Typowy tybetański dom i zagroda

Typowy tybetański dom i zagroda

Foto: DISCOVER 4X4

7 sierpnia 2013, po drodze

stan licznika: 10 722 km

Więcej o wyprawie Tybet 2013 i poprzednie odcinki relacji

W drodze do Gyantse (to już coraz bardziej przez turystów uczęszczany szlak) byliśmy kilka razy nagabywani przez przygodnych handlarzy naiwnym badziewiem mineralogicznym i religijnym. Nic ciekawego, a nachalność sprzedawców jeszcze „atrakcyjność" różnych kamyków, skamielin, bransoletek pomniejszała. Bywało, że stawaliśmy widząc grupkę regionalnie ubranych dzieci, a okazywało się, że to tylko wabik na naiwnych, od których parę groszy można wydębić. I to brutalnie!

Nastrój nam się poprawił, gdy zaproszono nas (no... może trochę wprosiliśmy się my...) do wiejskiego domu tutejszej tzw. przeciętnej rodziny. Obejście ogrodzone wysokim gliniano-kamiennym murem. Na dodatek po słonecznej stronie mur ów oklejony jest plastrami bydlęcego nawozu, na którym widać jeszcze ślady ludzkiej dłoni. Wewnątrz podwórko, które bardziej służy bydlętom i kurom niż ludziom. Gospodarstwo chyba nie biedne bo i traktorek tam był.

Interaktywna mapa wyprawy

Dom piętrowy (na wsi ekonomiczna norma). Parter to obora i stodoła. Ludzie mieszkają nad zwierzętami. Praktyczne. To samo widziałem w zamożnym Szwarcwaldzie, że o Podhalu nie wspomnę. Na pięterko wchodzi się po czymś co bardziej przypomina drabinę niż schody. Pomieszczenia rozłożone są okrężnie wokół „patio" z ubitej gliny. Główny pokój (również z klepiskiem) duży, podparty drewnianymi filarami. Za całość mebli służy kilka ław (jednocześnie skrzyń) pokrytych kilimami i ozdobne, malowane szafy, które zajmują główną ścianę. Mniejsze pokoiki sypialne (dwa) umeblowane jeszcze skromniej. Okna maleńkie. Zamiast drzwi gruba derka. Pomieszczenia więc ciemne. Kuchnia na świeżym powietrzu. Stara komunistyczna flaga też nie eksponowana, ale że stara, to i jak stara szmata służy do przykrycia czegoś wstydliwego. Bo nowa „zdobi" fronton budynku. I największe zdziwienie... Pokój modlitewny. Cały w pokrytych rzeźbionymi i malowanymi ornamentami meblach. Na środku w przeszklonym ofiarniku płonie wieczny ogień w metalowych pucharkach napełnionych masłem jaka. A w miejscach eksponowanych kilka, może nawet kilkanaście zdjęć Dalajlamy.

Rodzina nie biedna. Dzieci uśmiechnięte. Wokół pole czekające na pokos. Jęczmień przede wszystkim, który jest tu też zieloną karmą dla krów i jaków. Na ziarno przeznacza się tylko część zbioru. Trochę rzepaku. Też pewnie bardziej dla zwierząt niż ludzi.

I święty spokój...

Poczęstowano nas oczywiście tym co tygrysy lubią najbardziej – czarną herbatą z sola i lekko zjełczałym masłem jaka. Tym razem udawaliśmy, że smakuje nam bardzo ;-)

Szczegóły na www.rp.pl/Tybet2013 oraz na stronie www.discover4x4.com.

Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”