7 sierpnia 2013, po drodze
stan licznika: 10 722 km
Więcej o wyprawie Tybet 2013 i poprzednie odcinki relacji
W drodze do Gyantse (to już coraz bardziej przez turystów uczęszczany szlak) byliśmy kilka razy nagabywani przez przygodnych handlarzy naiwnym badziewiem mineralogicznym i religijnym. Nic ciekawego, a nachalność sprzedawców jeszcze „atrakcyjność" różnych kamyków, skamielin, bransoletek pomniejszała. Bywało, że stawaliśmy widząc grupkę regionalnie ubranych dzieci, a okazywało się, że to tylko wabik na naiwnych, od których parę groszy można wydębić. I to brutalnie!
Nastrój nam się poprawił, gdy zaproszono nas (no... może trochę wprosiliśmy się my...) do wiejskiego domu tutejszej tzw. przeciętnej rodziny. Obejście ogrodzone wysokim gliniano-kamiennym murem. Na dodatek po słonecznej stronie mur ów oklejony jest plastrami bydlęcego nawozu, na którym widać jeszcze ślady ludzkiej dłoni. Wewnątrz podwórko, które bardziej służy bydlętom i kurom niż ludziom. Gospodarstwo chyba nie biedne bo i traktorek tam był.