Więcej o wyprawie Tybet 2013 i poprzednie odcinki relacji
30 sierpnia 2013, gdzieś na Krymie
stan licznika: 19 258 km
Przed laty – będąc młodą dziennikarką – wybrałem się taksówką z Symferopola do Bakczysaraju. Bedekerem były mi nie tylko wiersze Mickiewicza, ale też jego listy i biografia (niestety nie pamiętam już czyjego autorstwa). Taksówką, asfaltem nie udało mi się powtórzyć jednodniowej wycieczki, jaką odbył przed półtorawieczem wieszcz. A on przecież jechał konnym zaprzęgiem! I nie piszę o tym, żeby podkreślić fatalny stan krymskich szos, broń Boże. Szosy są całkiem znośne. Natomiast teraz przypomniałem sobie tamtą zagadkę, a raczej domniemane jej rozwiązanie. Otóż Adam Mickiewicz na Krymie był i stepy Akermanu prawdopodobnie widział, natomiast wątpię czy dojechał do pałacu Chanów Krymskich. Coś podejrzewam, że Fontanny Łez nie widziały jego oczy, a jedynie czytały stosowny poemat Puszkina.
Tym bardziej że siedziba Chanów wrażenie robi mizerne, rzeczona fontanna marna nad wyraz. W dodatku, gdy już ktoś tu dotrze, ze zdziwieniem na ogół stwierdza, że dużo ciekawsze są pobliskie ruiny kilku osad niekoniecznie tatarskich. Miejsca te bowiem były przed wiekami zamieszkane przez Karaimów, a ich kultura, język, religia mają więcej z judaizmu niż z tatarstwa lub słowiańszczyzny. Ani Mickiewicz, ani Puszkin tej perły Bakczysaraju nie dostrzegli. Więc coś mi tu śmierdzi...