Żałuje pan, że nie przyłączyliście się do tego?
Dlaczego mieliśmy się przyłączyć? Przecież to my rozpoczęliśmy rozmowy o poszerzeniu frontu lewicy społecznej. Gdy Kwaśniewski, zapewne pod wpływem Marka Siwca i Janusza Palikota, dał się zrobić liderem części partnerów, to Sojusz już nic nie mógł zrobić. Cała ta operacja odbyła się typowo po polsku – próbowano postawić partnerów przed faktami dokonanymi. To musiało się tak skończyć.
W rezultacie lewica ciągle nie może się przebić przez 15 proc. poparcia. Za to PiS ma naprawdę dobrą passę. Czy pan boi się powrotu Jarosława Kaczyńskiego do władzy?
Nie. Nawet najbardziej groźny lider musi się liczyć z trybami, w które wchodzi. Te strachy biorą się z okresu IV RP, z ponurego języka odwetu, którym posługuje się Kaczyński, czy z używania historii do gry politycznej. To wszystko buduje wizerunek Kaczyńskiego jako wodza, o którym czasami nie wiadomo, jak postąpi. Nie polegam na nieprzewidywalnych liderach.
Mówi pan o nieprzewidywalności Kaczyńskiego, a czy można było przewidzieć, że socjalista Miller będzie obcinał dotacje do barów mlecznych i obniżał podatki dla przedsiębiorców, a liberał Tusk będzie podnosił podatki i znacjonalizuje OFE?
Rządy SLD należy widzieć w pełnym wymiarze, a nie przez pryzmat jednej czy dwóch decyzji.
I jak PiS dojdzie do władzy, to nie musimy się bać, że Polska upadnie albo wypowiemy wojnę Rosji?
Polska nie upadnie i nie wypowie wojny Rosji. Nie ulegam doktrynalnemu „antypisizmowi”, który zakłada, że wszystko, co jest związane z PiS, musi budzić obrzydzenie. Kiedyś w ten sposób mówiono o SLD. Nie zgadzałem się z takim podejściem wówczas i nie zgadzam się teraz. PiS pod wieloma względami zapracowało na krytykę i nieufność, ale jest to partia dojrzewająca i nabierająca nowych ludzi.
PiS wygra następne wybory?
Nie wiadomo tego na pewno. Może zająć pierwszą pozycję, ale to nie musi oznaczać sprawowania władzy. Na razie uważam, że skoki poparcia dla PiS są okazjonalne. Nie wiemy, ile zmian może w sobie dokonać Jarosław Kaczyński i ile błędów popełni Tusk.
Czy wyklucza pan koalicję PiS z SLD?
W polityce niczego z góry nie można wykluczyć. Ale to są spekulacje powyborcze, w które się nie wdaję.
Józef Oleksy jest wiceprzewodniczącym SLD. W latach 1995–1996 był premierem, a w latach 1993–1995 i 2004 – marszałkiem Sejmu