Gowin zachował się po męsku. Rozmowa z Józefem Oleksym

Koalicja PO–SLD w tej kadencji nie wchodzi w grę. Pamiętajmy też, że gdyby Platforma obsunęła się do 20 proc. poparcia, a Sojusz podniósł się do 20 proc., to wówczas rozmowa o współrządzeniu po wyborach byłaby zupełnie inna niż dziś – mówi Elizie Olczyk wiceprzewodniczący SLD Józef Oleksy

Publikacja: 13.09.2013 21:32

Józef Oleksy

Józef Oleksy

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Sporo się ostatnio dzieje na scenie politycznej. Premier ogłosił koniec kryzysu, Ruch Palikota zmienia nazwę, a Jarosław Gowin odszedł z PO.

Józef Oleksy:

Ogłaszanie końca kryzysu rzeczywiście było zaskakujące. Premier ma skłonności do niespodziewanych wypowiedzi w Krynicy. A co do Ruchu Palikota, to jego lider już dawno powinien był przekształcić tę partię w poważną formację.

A Gowin? Ma szansę na sukces na scenie politycznej będąc poza PO?

Ma. Zwłaszcza że w porównaniu z innymi outsiderami dysponuje znanym nazwiskiem.

Zbigniew Ziobro odchodząc z PiS też miał znane nazwisko, a jego Solidarna Polska nie odnosi oszałamiających sukcesów.

To prawda, ale nazwisko Ziobry było poważnie obciążone IV RP. Poza tym siedzi w Brukseli, a to nie jest konsekwentne działanie. Natomiast Gowin jest na miejscu, dowiódł, że umie pracować i docenia robotę polityczną. Poza tym zachował się po męsku – nie pozwolił się wyrzucić, tylko sam odszedł.

Za co koledzy z PO odsądzają go teraz od czci i wiary.

Wbrew komentarzom płynącym z PO nie uważam Gowina za zdrajcę tej formacji. Donald Tusk dobrze wiedział, jakie on ma poglądy, gdy go brał na ministra. Gowin poglądów nie zmienił, tylko nie chował ich do kieszeni. Więc nie rozumiem, skąd to oburzenie w Platformie. Potępiam Stefana Niesiołowskiego za to, że nazwał Gowina renegatem. To jest pojęcie z okresu wojny między bolszewikami a mienszewikami w czasach wczesnego leninizmu. W nowoczesnym kraju taki epitet obciąża mówiącego, a nie tego, o kim się mówi. Mógłby Niesiołowski przestać być takim gorliwym sługą rządzących.

Czy obserwując PO odnajduje pan jakieś analogie z SLD z czasów, gdy była to partia rządząca?

Pewne analogie są. Obie partie odniosły wielki sukces wyborczy i obie dotknęło zjawisko topnienia tego sukcesu. Obie też zaliczyły afery, tyle że Tusk swoje zgrabniej pozamiatał, a Leszek Miller nie miał takiej możliwości. Wreszcie Miller miał Marka Borowskiego, który doprowadził do rozłamu, a PO ma Gowina. Te secesje nie są jednak porównywalne, mimo że obaj odchodzili z partii w imię „cnoty i czystości moralnej”. Tak zresztą robią wszyscy outsiderzy.

W wielu sprawach – na przykład w kwestii OFE – widzę zbieżność poglądów między PO a SLD

Jest jeszcze jedno podobieństwo – z PO, jak niegdyś z SLD, zaczynają odchodzić ludzie w terenie, przy okazji mocno krytykując swoją partię.

To akurat nie ma większego znaczenia. Partie mogą się łuszczyć, ludzie odchodzą, ale formacja pozostaje. Platforma ma swój charakter – trochę socjaldemokratyczny, trochę republikański i mieszczański, a także związaną z tym bazę społeczną. Pod tym względem nie widzę dramatycznego upadku.

Czy PO znalazła się już w punkcie, z którego nie ma powrotu i utrata władzy jest nieuchronna?

Nie ma powrotu do 40 procent poparcia, ale jest jeszcze szansa na powstrzymanie dalszego spadku popularności. No, chyba że premier nadal będzie się zachowywał jak dotychczas, np. przeciągając w nieskończoność rekonstrukcję rządu, czyli ostatni instrument poprawy wizerunku gabinetu, który mu pozostał.

Może Donald Tusk najpierw chce uporządkować partię?

To później już nie będzie miał po co robić rekonstrukcji. Nie wiem, kto mu ostatnio doradza, ale robi to nietrafnie. Te plebiscytowe wybory to był chybiony pomysł. Przecież jego przywództwo nie było zagrożone, wygrałby wybory na kongresie i nikt by nie patrzył, ile głosów uzyskał jego rywal. A tak wyeksponował rywala, i przy okazji błędy rządu, bo konkurent zręcznie je punktował.

Niektórzy politolodzy uważają, że PO mogą uratować tylko wcześniejsze wybory.

Przychylam się do tego zdania. Jest to mechanizm uzdrowicielski, choć w naszej tradycji rzadko wykorzystywany. Ale ponieważ nie widać szansy na zryw w PO, a outsiderzy potrzebują czasu, żeby się umocnić, to zamknięcie kadencji byłoby dobrym posunięciem. Można by to zgrabnie uzasadnić topniejącą przewagą koalicji, podsumować kadencję i przekonywać obywateli, że w imię demokracji oraz dobrych rządów trzeba zdecydować się na ten ruch. SLD by to poparł. Jesteśmy na krzywej wznoszącej. A i PiS, któremu nieźle idzie, nie powinno się wzdragać, PO zaśnie jest jeszcze w takim dołku, że musiałaby walczyć o głosy z pozycji kapitulanckiej. Za dwa lata może być inaczej. Ale nie wiem, czy w obozie Tuska jest tyle odwagi politycznej.

PO zapewne liczy na to, że się odbije, bo kryzys się skończy i napłyną fundusze europejskie.

Gdyby za półtora roku miało się coś ruszyć w gospodarce, to miałoby to sens. Ale się nie ruszy. A pieniądze europejskie przychodzą po fakcie, bo najpierw trzeba wydać własne środki, a dopiero potem dostaje się zwrot. PO pomogłaby wizja, która dawałaby ludziom nadzieję na poprawę sytuacji, ale rząd jej nie ma, bo działa doraźnie.

Czy Leszek Miller będzie cichym koalicjantem PO przez najbliższe dwa lata?

Czy cichym koalicjantem to nie wiem, ale w wielu sprawach widzę zbieżność poglądów, np. w sprawie zmian w OFE.

A nie jest to skok na kasę emerytów?

Jest to ratowanie finansów państwa w sytuacji groźnego zadłużenia. Rząd nawet tego specjalnie nie ukrywa. Ale prawdą też jest, że każdy inny rząd musiałby się nad tym mocno zastanawiać. Poza tym nie jest to jednak „skok”, bo i tak OFE na dziś nie stały się systemem gwarancji dobrych emerytur. SLD nie miałby kłopotów z poparciem zmian w OFE oczywiście z uwzględnieniem naszych postulatów, np. powołania publicznego emerytalnego funduszu inwestycyjnego, który byłby rywalem OFE.

To może ewentualna koalicja nie będzie cicha, tylko jawna?

Słyszę głosy na temat bliskości między Millerem a Tuskiem. Oni się po prostu lubią, ja zresztą też mam sympatię do lidera PO. Ale koalicja w tej kadencji nie wchodzi w grę. Byłoby to wzięcie odpowiedzialności za 6 lat cudzych rządów. Dla SLD to żaden interes. Choć nie da się ukryć, że w naszej partii jest wyczekiwanie na konkret. Sojusz już długo pozostaje w opozycji, co dla młodszych działaczy jest męczące. Perspektywa sprawowania władzy po wyborach jest więc potrzebna. Pamiętajmy też, że gdyby PO obsunęła się do 20 proc. poparcia, a SLD podniósł się do 20 proc., to wówczas rozmowa o współrządzeniu byłaby zupełnie inna niż dziś.

Niektórzy publicyści uważają, że stanowisko marszałka Sejmu byłoby tak atrakcyjne dla Leszka Millera, że nawet i teraz zgodziłby się na koalicję.

Nie można tego widzieć przez pryzmat ambicji Leszka Millera. To musi być bilans interesów całej partii, który może być korzystny, jeżeli uda nam się doprowadzić do wzrostu poparcia. Swoją drogą Miller byłby całkiem dostojnym marszałkiem.

Ten wzrost poparcia to jest wielka niewiadoma. Tym bardziej że konkurencja w postaci Europy Plus powoli krzepnie.

Nie odnoszę takiego wrażenia. Raczej są sygnały, że to się marnie klei. Janusz Palikot wystąpił z ideą własnej partii i wyraźnie ma ochotę zdominować cały projekt, a to może oznaczać, że Aleksander Kwaśniewski będzie się od tej inicjatywy dystansował. Nie wiem, czy rzeczywiście coś z tego wyjdzie. Europa Plus rozwija się nie tak jak było to w zamyśle. Bo chodziło o zbudowanie centrolewicy, która nie byłaby obciążona konfliktami z Ruchem Palikota, ale też nie byłaby wyłącznym monopolem SLD i miała na dokładkę Kwaśniewskiego.

Żałuje pan, że nie przyłączyliście się do tego?

Dlaczego mieliśmy się przyłączyć? Przecież to my rozpoczęliśmy rozmowy o poszerzeniu frontu lewicy społecznej. Gdy Kwaśniewski, zapewne pod wpływem Marka Siwca i Janusza Palikota, dał się zrobić liderem części partnerów, to Sojusz już nic nie mógł zrobić. Cała ta operacja odbyła się typowo po polsku – próbowano postawić partnerów przed faktami dokonanymi. To musiało się tak skończyć.

W rezultacie lewica ciągle nie może się przebić przez 15 proc. poparcia. Za to PiS ma naprawdę dobrą passę. Czy pan boi się powrotu Jarosława Kaczyńskiego do władzy?

Nie. Nawet najbardziej groźny lider musi się liczyć z trybami, w które wchodzi. Te strachy biorą się z okresu IV RP, z ponurego języka odwetu, którym posługuje się Kaczyński, czy z używania historii do gry politycznej. To wszystko buduje wizerunek Kaczyńskiego jako wodza, o którym czasami nie wiadomo, jak postąpi. Nie polegam na nieprzewidywalnych liderach.

Mówi pan o nieprzewidywalności Kaczyńskiego, a czy można było przewidzieć, że socjalista Miller będzie obcinał dotacje do barów mlecznych i obniżał podatki dla przedsiębiorców, a liberał Tusk będzie podnosił podatki i znacjonalizuje OFE?

Rządy SLD należy widzieć w pełnym wymiarze, a nie przez pryzmat jednej czy dwóch decyzji.

I jak PiS dojdzie do władzy, to nie musimy się bać, że Polska upadnie albo wypowiemy wojnę Rosji?

Polska nie upadnie i nie wypowie wojny Rosji. Nie ulegam doktrynalnemu „antypisizmowi”, który zakłada, że wszystko, co jest związane z PiS, musi budzić obrzydzenie. Kiedyś w ten sposób mówiono o SLD. Nie zgadzałem się z takim podejściem wówczas i nie zgadzam się teraz. PiS pod wieloma względami zapracowało na krytykę i nieufność, ale jest to partia dojrzewająca i nabierająca nowych ludzi.

PiS wygra następne wybory?

Nie wiadomo tego na pewno. Może zająć pierwszą pozycję, ale to nie musi oznaczać sprawowania władzy. Na razie uważam, że skoki poparcia dla PiS są okazjonalne. Nie wiemy, ile zmian może w sobie dokonać Jarosław Kaczyński i ile błędów popełni Tusk.

Czy wyklucza pan koalicję PiS z SLD?

W polityce niczego z góry nie można wykluczyć. Ale to są spekulacje powyborcze, w które się nie wdaję.

Józef Oleksy jest wiceprzewodniczącym SLD. W latach 1995–1996 był premierem, a w latach 1993–1995 i 2004 – marszałkiem Sejmu

Sporo się ostatnio dzieje na scenie politycznej. Premier ogłosił koniec kryzysu, Ruch Palikota zmienia nazwę, a Jarosław Gowin odszedł z PO.

Józef Oleksy:

Pozostało jeszcze 99% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!