Część rodzin oficerów zamordowanych w Katyniu twierdzi, że w latach 90. podczas prac ekshumacyjnych szczątki ofiar zostały zbezczeszczone. Wyciągnięto z nich m.in. złote zęby, koronki, protezy dentystyczne. Kilka lat temu w specjalnej łusce zostały one umieszczone w ołtarzu Kaplicy Katyńskiej w warszawskiej katedrze polowej.
Nie uspokaja to rodzin. – Po co je oddzielono od szczątków, w jakim celu? – pyta Wanda Rodowicz, której ojciec chrzestny został zamordowany w Katyniu. Kobieta, która dowiedziała się o tym przed rokiem, powiadomiła o znieważeniu szczątków ludzkich stołeczną prokuraturę. Ale ta niedawno odmówiła wszczęcia śledztwa z powodu przedawnienia czynu.
70 czaszek pomordowanych przywieziono w latach 90. do Polski, większość z nich zaginęła
– Nie ma mowy o bezczeszczeniu zwłok, a wręcz przeciwnie, były chronione przed złodziejami – wyjaśnia „Rz" prof. Bronisław Młodziejowski, który kierował pracami ekshumacyjnymi. Przypomina, że otwartych grobów polskich oficerów pilnowali funkcjonariusze MSW i wojska rosyjskiego, a mogiły były plądrowane także przed rozpoczęciem ekshumacji.
Andrzej Kunert, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, przekonuje zaś, że szczątki ofiar w związku z rozkładem ciał były od siebie oddzielone. – Uległy naturalnemu „odłączeniu" – mówi „Rz" Kunert.