Rz: Sobotni kongres założycielski partii Jarosława Gowina to była pani pierwsza duża impreza polityczna od kilku lat. Jak wrażenia?
Elżbieta Jakubiak:
Byłem pełna podziwu dla determinacji kolegów, którzy przyjechali na tę imprezę mimo niepogody. Mieliśmy telefony: poczekajcie na nas, opóźnijcie wystąpienie, bo już jesteśmy blisko. To było bardzo krzepiące. Pomyślałam, że skoro na zjazd założycielski przybyło 1500 osób, których nie powstrzymał szalejący huragan, to jest to prawdziwa siła polityczna.
Nieraz już słyszałam od rozmaitych małych partii, że skoro tyle osób za własne pieniądze dojechało na jakiś zjazd, to znaczy, że partia istnieje i ciągle jest poważną siłą polityczną. A później się okazywało, że to nic nie znaczy.
Nikt nie obiecuje, że będzie łatwo. Do tego, żebyśmy odnieśli sukces, potrzebna jest chęć Polaków do zmian. Większość społeczeństwa tkwi dzisiaj w poczuciu, że nic się nie da zrobić. I jeżeli sami nie zechcą doprowadzić do zmiany, nie będzie w nich buntu, to nasza partia może mieć najlepszy program, być krystalicznie uczciwa i mieć fantastycznych liderów, a i tak rozbijemy się o mur obojętności. Ale ja wyczuwam w Polakach tę gotowość do zmian. Widzę, że sympatie do tej pory ulokowane w PiS i PO się zmieniają. PO straciło sporą część elektoratu, a PiS jest stabilne, ale nie zdobywa nowych sympatyków. Mam też poczucie, że większość Polaków nie godzi się już na wyjazd za granicę w poszukiwaniu lepszego życia. Chcą żyć w Polsce. A tymczasem jedyną ofertą rządzących dla młodego pokolenia jest bilet w jedną stronę. Po 20 latach naszej transformacji premier, prezydent i niejeden minister mówią: chcecie lepiej żyć, to jedźcie.