Stosunek Biura Stołecznego Konserwatora Zabytków do Starówki był i jest fatalny. A przecież chodzi o tożsamość stolicy i samowolę na granicy obszaru wpisu Centrum Historycznego Warszawy na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO z 1980 r. na terenie zalecanej przez UNESCO otuliny. Z mapy pochodzącej z Centrum w Paryżu, ukazującej wspomniany historyczny wpis, wynika, że granica wpisanego obszaru biegnie wzdłuż fasad po nieparzystej stronie ul. Podwale. Dlaczego przez 33 lata od daty wpisu nie ustanowiono zalecanego obszaru otuliny, którą zaplanowano dopiero dwa lata temu z tak kolosalnym zapasem, co ją praktycznie rozmywa? Dlaczego w tym projekcie autorstwa Pani Ewy Nekandy-Trepki nie ustanowiono żadnych prawnych mechanizmów ochrony? Z tego powodu centrala UNESCO w Paryżu od ponad dwóch lat nie zatwierdza tego projektu. Sprawa jest jasna, bo Biuro Stołecznego Konserwatora opublikowało plan otuliny jako "Plan Zarządzania dla Historycznego Centrum Warszawy" w 2011 r. W tym dostępnym w sieci dokumencie, na zdjęciu lotniczym obszaru wpisu Starówki, czerwona linia ochronna wchodzi dalej w głąb działek stycznych z granicą wpisu, a więc również w głąb działki przy Podwalu 1. W 1981 roku, a więc po wpisie na Listę UNESCO, postawiono tam dom, by ukryć stację trafo, której już nie ma. Na szczęście naśladował on sąsiednie kamieniczki i nie raził. Obecnie implantuje się tam wypełniający niemal całą działkę, monumentalny i pretensjonalny biurowiec, który agresywnymi szklanymi ścianami zamknie perspektywy znane z obrazów Canaletta na pl. Zamkowy, Zamek Królewski i na trzy pałace przy Senatorskiej i Miodowej. W planach Senatorska Investment jest też adaptacja Pałacu Branickich na czterogwiazdkowy hotel z podwyższonym dachem i spięcie obu budynków szklanym łącznikiem. Mam bardzo osobisty stosunek do tego pałacu, bo jeden z moich przodków tam mieszkał, gdy ożenił się z panną Dyzmańską, córką ówczesnego właściciela i protestuję przeciw zmianie bryły tego pięknego budynku.
Nieszczęścia w Polsce zdarzają się najczęściej wtedy, gdy nie przestrzega się prawa i jego procedur. Niestety, nie jesteśmy państwem prawa, lecz krajem obyczaju i tak jak według prawa Kopernika/Greshama zła moneta wypiera dobrą, tak samo zły obyczaj administracyjny czy polityczny wypiera u nas dobry. Tożsamość naszej królewskiej stolicy jest zagrożona przez chaotyczną deweloperkę na całej Skarpie, a przecież Trakt Królewski jest Pomnikiem Historii pod patronatem Prezydenta RP od 1994 r. Jeżeli zniszczymy koronę stolicy uwiecznioną przez Canaletta, jeżeli zamkniemy perspektywy na jej weduty, to staniemy się plebejską, zglobalizowaną McWarsaw, stolicą kraju bez historii.
Pani Nekanda-Trepka zaklinała się przed dwoma laty, że nic już nie będzie się budować przy Trakcie Królewskim. Mimo to dała zgodę na budowę biurowca. Ostatnio twierdziła, że projektowany biurowiec nie wchodzi w strefę wpisu na Listę UNESCO i będzie stanowił "integralną część zabudowy staromiejskiej". Z map wynika, że jest na jej krawędzi, a z wizualizacji, że będzie raził. Otóż ten pseudo-klasycystyczny, niby-francuski chateau, z dachem stylizowanym na dach Pałacu pod Blachą jest postmodernistyczną, przeskalowaną parodią tegoż i kompletnie nie pasuje do sąsiednich budynków. Budowa tego biurowca z wielkimi witrynami, jak w centrum handlowym, na wprost Zamku Królewskiego, to całkowite nieporozumienie. Zgadzają się z tym prof. arch. Jeremi T. Królikowski i prof. arch. Jacek Damięcki, Barbara Jezierska - była Wojewódzki Konserwator Mazowiecki i Michał Krasucki - szef Warszawskiego Oddziału Towarzystwa Opieki Nad Zabytkami. Żałuję, że na Zamku nie mieszka już Prezydent RP, tak jak przed wojną mieszkał Prezydent Mościcki, bo wówczas byłoby to nie do pomyślenia. Tym niemniej Zamek Królewski znajduje się pod patronatem Prezydenta RP i komercjalizacja pl. Zamkowego powinna mieć swoje granice. W dodatku na skutek pracy ciężkiego sprzętu przy budowie biurowca pęka portal zabytkowej kamienicy przy ul. Senatorskiej 5.
Patrzę na zbillboardyzowaną, chaotyczną nowobogacką McWarsaw z obrzydzeniem. Deweloperzy stają się grabarzami tożsamości Warszawy, a słoikom wszystko jedno. Kulturalni cudzoziemcy nie przyjeżdżają do nas oglądać kopii amerykańskich wieżowców, ale coś co jest autentycznie warszawskie i polskie, będące jednocześnie wyrazem wysokiej kultury europejskiej, a nie tylko jej pastiszem. Mogą to być dobrze restaurowane zabytki, może być oryginalna współczesna architektura. A jednak, zamiast podwyższać standard źle restaurowanej Starówki, pozwala się na jej degradację. Czy władze stolicy rozumieją, co zaniedbują? Dobro kultury światowej. Starówka nie jest odpustowym sztucznym szkiełkiem, lecz syntetycznym rubinem w koronie Stolicy i należy jej się niemal taka sama atencja jak Zamkowi Królewskiemu. Innej Starówki nigdy mieć nie będziemy i musi ona być odrestaurowywana zgodnie z zasadami sztuki konserwatorskiej, by ją uszlachetniać, a nie pogardzać nią jako atrapą. UNESCO ją szanuje, książę Walii Karol stawia jej historyczną rekonstrukcję za wzór, Ratusz natomiast pogardza jej ponadczasową, feniksową wartością. Fasady zamiast restaurować, zamalowuje się. Stan techniczny budynków na Starówce stale się pogarsza, mimo remontów. Poza tym, Starówka została wpisana na Listę UNESCO jako dzielnica mieszkaniowa. Obecnie tę dzielnicę się niszczy - wyrugowano wysokimi czynszami wszystkie księgarnie, upada ostatni antykwariat książkowy, padają galerie, punkty usługowe, zieleniaki, restauracje i kawiarnie. Zanika jej genius loci i koloryt lokalny.
Budowa biurowca, jako inwazyjnego implantu przy pl. Zamkowym, jest wyrazem totalnego braku szacunku dla naszego dziedzictwa narodowego, dla krajobrazu kulturowego i historycznego Stolicy, dowodem na całkowite bezguście i dezorientację kulturową decydentów. Podobnie było z wycięciem nadwiślańskich plant i wstawieniem Multifontanny z Las Vegas w miejscu groty Syreny poniżej klasztoru ss. Sakramentek znajdującego się na Liście UNESCO na Podskarpiu Nowego Miasta, które wraz z Podzamczem jest wpisane do ewidencji zabytków oraz z przerobieniem Ogrodu Krasińskich z parku krajobrazowego o zwartych ścianach zieleni na ażurowy twór nijaki. Barbarzyńskim zabudowom otulin zespołów zabytkowych oraz dewitalizacjom i komercjalizacjom ogrodów zabytkowych, (co właśnie dzieje się w Łazienkach Królewskich), należy w naszym kraju położyć kres.
Autor jest literatem, publicystą, członkiem założycielem stowarzyszenia „Ogród Warszawa. Stowarzyszenie na rzecz krajobrazu kulturowego".