Rzeczniczka podkreśliła, że prokuratura działała zgodnie z przepisami kpk, według których prokurator żąda wydania rzeczy, która może stanowić dowód popełnienia przestępstwa. - Nośniki są takim dowodem i są istotne w sprawie - powiedziała rzeczniczka podczas konferencji prasowej.
Oświadczyła również, że wystąpienie do tygodnika o wydanie nośników miało miejsce po to, by uniknąć pomówienia o "dogadaniu się" z dziennikarzami. Prokuratorowi zależało również na tym, by jako dowód przestępstwa trafiły do niego oryginały nośników, a nie jego kopie.
- Ponieważ redaktor naczelny "Wprost" odmówił wydania nośników, prokuratura przystąpiła do przeszukania redakcji -mówiła rzeczniczka.
- Nie było celem naruszenie ani wolności, ani tajemnicy dziennikarskiej, dlatego niezrozumiała jest dla nas reakcja redakcji "Wprost" - mówiła Renata Mazur. - Prokuratura nie złamała żadnego prawa i jej działania były z nim zgodne. To, co się zdarzyło w redakcji "Wprost", to jedynie konsekwencje odmowy wydania dowodów przestępstwa.
Rzeczniczka podkreśliła, że działania podjęte w redakcji tygodnika nie były jedynymi, które prokuratura podjęła dziś w tzw. aferze taśmowej. Ich wynikiem było m.in zatrzymanie Łukasza N., menedżera restauracji Sowa & przyjaciele", który jest podejrzewany o związek z nagrywaniem rozmów polityków. Zostały mu postawione dwa zarzuty.